Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Sami sobie

Premier mówił, że Polska nie zostawia przyjaciół w potrzebie. Zostawiła. Kompletnie

W ciągu kilkunastu dni 44 lotami trafiło do nas prawie 1,1 tys. Afgańczyków. W ciągu kilkunastu dni 44 lotami trafiło do nas prawie 1,1 tys. Afgańczyków. Ministerstwo Obrony Narodowej / EAST NEWS
Mijają cztery miesiące, od kiedy do naszego kraju zostali ewakuowani Afgańczycy, współpracownicy polskiej armii i dyplomacji. Co się z nimi dzieje?
Ośrodek w Suchym Borze – to m.in. tu Afgańczycy odbywali kwarantannę. W pomoc zaangażowali się lokalni mieszkańcy. Na fot. dzielenie darów.Krzysztof Świderski/PAP Ośrodek w Suchym Borze – to m.in. tu Afgańczycy odbywali kwarantannę. W pomoc zaangażowali się lokalni mieszkańcy. Na fot. dzielenie darów.

Co najmniej jedna trzecia z nich już opuściła Polskę. Wyjechali wykładowcy uniwersyteccy, dziennikarze, tłumacze. Oprócz nich pracownicy NGO-sów działający na rzecz praw człowieka, lekarze, farmaceuci, dużo wojskowych, sporo policjantów. Wysoki rangą generał, dowódca wojsk specjalnych Muhammad Haidar Nikpai, też już stąd wyjechał. „Nie rozumiem waszego rządu” – napisał do swoich dawnych współpracowników w pożegnalnym esemesie.

Jeszcze kilka miesięcy temu, w sierpniu 2021 r., była euforia. Tworzone przez Polaków pracujących w ostatnich latach w Afganistanie listy miejscowych współpracowników chcących uciec z kraju, w którym rządy przejęli talibowie, rozrastały się błyskawicznie. Zweryfikowani przez MSZ, razem ze swoimi rodzinami – żonami, starszymi rodzicami, małymi dziećmi – z narażeniem życia przedzierali się przez checkpointy i tłoczyli pod murem lotniska w Kabulu. Było nawigowanie ich przez telefony z innego kontynentu. Były opracowane specjalne systemy znaków – tabliczki, kartki, umówione hasła, napisy na rękach – dzięki którym polscy żołnierze z kilkutysięcznego tłumu mogli wyłowić tych, którzy mieli trafić do Polski.

W ten sposób w ciągu kilkunastu dni 44 lotami trafiło do naszego kraju w sumie prawie 1,1 tys. Afgańczyków, których polski rząd od początku nazywał sojusznikami. W skrócie można o nich powiedzieć, że to afgańska elita, pracująca, wykształcona, znająca języki. Po zakończonej ewakuacji premier Mateusz Morawiecki mówił, że Polska nie zostawia swoich przyjaciół w potrzebie i że sprowadzone osoby na Polskę zawsze mogą liczyć. Rząd zapowiadał stworzenie międzyresortowego zespołu, mającego przygotować specjalny program adaptacji i wsparcia dla ewakuowanych, i na początku września Rada Ministrów przyjęła nawet w tej sprawie dwie stosowne uchwały.

Polityka 1/2.2022 (3345) z dnia 28.12.2021; Społeczeństwo; s. 52
Oryginalny tytuł tekstu: "Sami sobie"
Reklama