Wiedzieli wszyscy: policja, prokuratura, sądy rodzinne i opieka społeczna. 12-letnia Kinga już latem ubiegłego roku alarmowała, że jest molestowana przez ojczyma i „przyjaciela rodziny”. A mimo to musiała mieszkać ze swoim oprawcą pod jednym dachem. Czuła, że świat pozostawił ją samą sobie. Pod koniec roku popełniła samobójstwo.
Matka nie wierzyła córce
Jako pierwszy – jeszcze we wrześniu – jej historię opisał Michał Janczur z TOK FM. O tym, że jest molestowana, Kinga powiedziała zaufanej nauczycielce i cioci, u której, jak co roku, spędzała wakacje. Szkoła zawiadomiła prokuraturę, a ciocia policję, opiekę społeczną i sąd rodzinny w Środzie Śląskiej, gdzie mieszka. Chciała także, by sąd ustanowił ją rodziną zastępczą dla siostrzenicy.
Wniosek o zabezpieczenie Kingi złożyła opieka społeczna. Ale sąd w Środzie Śląskiej nie zajął się sprawą – choć mógł – tylko odesłał ją do Dąbrowy Tarnowskiej, gdzie mieszkała dziewczynka. Pierwsza jednak zareagowała matka. Nie wierzyła w oskarżenia dziewczynki, broniła partnera, a gdy dowiedziała się, że sprawa trafiła do prokuratury, kazała dziewczynce natychmiast wracać do domu.
Płynęły miesiące, trwały procedury, a Kinga dalej mieszkała pod jednym dachem ze swoim oprawcą. Coraz bardziej przerażona i bezradna.
Zawiódł cały system
Dlaczego sąd nie zdecydował o odebraniu jej rodzinie? Można się domyślać. Sądy w Polsce wielokrotnie były oskarżane o niesłuszne odbieranie dzieci rodzicom. Takie oskarżenia padały także z ust prominentnych polityków, „obrońców rodziny”. W efekcie sądy są sparaliżowane strachem.
Tu zawiódł cały system. Organy ścigania i sądy niby reagowały, ale zbyt wolno. Prokurator nie przesłuchał ojczyma, kurator sądowy nie kontrolował należycie rodziny, mimo że dochodziło tam do awantur i była wzywana policja.
W tej sprawie jest jeszcze jeden wątek, który pokazuje bezradność państwa w opiece nad dziećmi: psychiatryczny. Kinga na krótko trafiła do szpitala, a potem była pod opieką psychiatry. Ale gdy ten zachorował, nie znaleziono zastępstwa.
Państwo jest bezradne. „Chce się wyć”
Historię 12-letniej Kingi skomentował przewodniczący Państwowej Komisji ds. Pedofilii Błażej Kmieciak. „Państwo polskie musi być stać na specjalistyczne organy policyjne, prokuratorskie i sądowe, które będą się zajmowały takimi sprawami” – powiedział. Pełna zgoda. Ale zanim to się stanie, należy naciskać, by przepisy, które są, były sprawnie egzekwowane. W apelu Błażeja Kmieciaka czuć bezradność. Mówił, że „chce mu się wyć” i „sprawa woła o pomstę do nieba”.
Tu także zgoda. Tylko trudno liczyć na państwo, które bezczynnie przygląda się całkowitemu upadkowi psychiatrii dziecięcej. Sytuacji nie poprawi „deforma” wymiaru sprawiedliwości, która paraliżuje jego pracę. Wołanie o pomstę do nieba może w tej kwestii niewiele zmienić.