Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Na każdą klasę przypada dwóch uczniów po próbie samobójczej

Dzieci i młodzieży z zaburzeniami emocjonalnymi i psychicznymi przybywało lawinowo już przed koronawirusem, a pandemia obnażyła deficyty opieki zdrowotnej także w tym zakresie. Dzieci i młodzieży z zaburzeniami emocjonalnymi i psychicznymi przybywało lawinowo już przed koronawirusem, a pandemia obnażyła deficyty opieki zdrowotnej także w tym zakresie. Malicki M Beser / Unsplash
Gwałtownie rośnie liczba samobójstw wśród nastolatków. Prawie 1,5 tys. młodych osób w zeszłym roku targnęło się na własne życie – wynika z danych Komendy Głównej Policji. Oficjalne statystyki przerażają, ale są mocno zaniżone.

„W 2021 r. 1496 dzieci i nastolatków poniżej 18. roku życia podjęło próbę samobójczą, aż 127 z tych prób zakończyło się śmiercią. W stosunku do 2020 r. jest to wzrost o 77 proc. zachowań samobójczych oraz o 19 proc. śmierci samobójczych” – informuje serwis „Życie warte jest rozmowy”.

To jednak dane KGP, które pokazują tylko te próby oraz śmierci samobójcze, o których powiadomiono organy ścigania. Nie robią tego rodzice, których dziecko próbowało odebrać sobie życie, tylko wiozą je do szpitala, a ten też nie ma takiego obowiązku.

Tymczasem według Światowej Organizacji Zdrowia na każdą odnotowaną w oficjalnych rejestrach śmierć samobójczą młodej osoby przypada od 100 do 200 prób, a to oznacza, że próbę odebrania sobie życia w ubiegłym roku mogło podjąć od 12,7 tys. do 25,4 tys. osób poniżej 18. roku życia – stwierdzają autorzy raportu.

– Na każdą 28-osobową klasę przypada średnio dwóch uczniów po próbie samobójczej – podkreśla dr Halszka Witkowska, koordynatorka projektu „Życie warte jest rozmowy”, a nauczycielka z północno-zachodniej Polski z 26-letnim stażem lokuje na pograniczu samobójstwa także wiele samookaleczeń: – Tych też przybywa i dzieciaki je ukrywają. Gdy zwracaliśmy uwagę, zwłaszcza na wuefie, na przedramiona uczniów, zaczęli ciąć się na udach. Tak wysoko, żeby ślady chowały się pod spodenkami.

Uśmiech usypia czujność

Według autorów raportu autoagresja może być sygnałem nadchodzącej próby samobójczej, podobnie jak akty agresji, długotrwała zmiana nastroju, odmowa jedzenia, trudności ze snem i koncentracją, niechęć do rozmów, spotkań i przyjęcia jakiejkolwiek pomocy. Symptomem bywa bezradność, poczucie winy albo to, że dziecko czuje się „po prostu złym człowiekiem”.

Dzieci dźwigają na swoich barkach niewyobrażalne obciążenia – mówi dr Witkowska, naukowo zajmująca się analizą listów pożegnalnych, jakie zostawiają samobójcy. Widać z nich, że czują się przeraźliwie samotne, bo nie mają wsparcia dorosłych, a rówieśnicy, których proszą o pomoc, mają swoje problemy i też są bezradni. – Będąc świadkami konfliktów i kłótni między rodzicami, dziecko uznaje, że to ono jest winne. Słyszy od rodziców i w szkole, że nie spełnia wymogów czy pokładanych w nim nadziei. Poczucia wartości nie budują w nim też media społecznościowe, a w dobie pandemii trudniej mu od tego wszystkiego uciec – mówi Witkowska.

Niepokojącym sygnałem paradoksalnie może być nagła i diametralna poprawa nastroju. Wydaje się wtedy, że problemy, miesiącami nękające nastolatka, mijają jak ręką odjął. – Jego rodzina i znajomi cieszą się, że wreszcie uporał się ze swoimi demonami, tymczasem może być dokładnie odwrotnie: przestał się miotać dlatego, że zaplanował już samobójstwo – mówi dr Witkowska. Wbrew powszechnym przekonaniom samobójca nie chce swojej śmierci, lecz toczy wewnętrzną walkę o przeżycie. – Dopiero kiedy chęć życia w nim obumiera, przestaje dawać oznaki rozterek, uspokaja się, nawet uśmiecha. To usypia czujność otoczenia.

Wołanie o pomstę do nieba

Dokładnie taki był schemat samobójczej śmierci 14-latki w jednym z miast na północy kraju. Dziewczynka miała za sobą depresję i pobyt w szpitalu psychiatrycznym, ale jesienią zeszłego roku jej rodzinie, przyjaciółce i nauczycielom wydawało się, że wreszcie wyszła na prostą. Stała się, jak to ujęła jej koleżanka, uśmiechnięta i wyluzowana. Pewnego dnia nie wróciła jednak na noc do domu, a rano nie zjawiła się w szkole. Komuś się wtedy przypomniało, że mówiła „coś dziwnego” o podmiejskich terenach spacerowych. Gdy znaleziono tam jej ciało, wstrząśnięci byli nie tylko bliscy i znajomi, ale też rośli policjanci z ekipy poszukiwawczej, którzy potem stawili się w cywilu na pogrzebie.

W przypadku głośnego samobójstwa 12-letniej Kingi, którą jako pierwszy opisał Michał Janczur z TOK FM, symptomów było mnóstwo, ale zawiódł cały system. Kinga już latem ubiegłego roku alarmowała, że jest molestowana przez ojczyma i „przyjaciela rodziny”. Zwierzyła się z tego zaufanej nauczycielce i cioci, u której spędzała wakacje. Szkoła zawiadomiła prokuraturę, ciocia policję, opiekę społeczną, a także sąd rodzinny w Środzie Śląskiej, gdzie mieszka, aby ten ustanowił ją rodziną zastępczą. Matka Kingi jednak broniła partnera. Procedury sądowe i prokuratorskie ciągnęły się niemiłosiernie, szwankowała pomoc kuratora i psychiatry, a Kinga dalej mieszkała pod jednym dachem z oprawcą. W grudniu odebrała sobie życie. „Sprawa woła o pomstę do nieba. Państwo polskie musi być stać na specjalistyczne organy policyjne, prokuratorskie i sądowe, które będą się zajmowały takimi sprawami” – stwierdził szef Państwowej Komisji ds. Pedofilii Błażej Kmieciak, ale według ekspertów, zanim to się stanie, obowiązujące już przepisy powinny być sprawnie egzekwowane.

Młodym opadają skrzydła

Nie sprzyja temu fakt, że wiele sądów w Polsce boi się oskarżeń wszelkiej maści „obrońców rodziny” o niesłuszne odbieranie dzieci rodzicom, na przeszkodzie stoi też zapaść psychiatrii dziecięcej. – Dzieci i młodzieży z zaburzeniami emocjonalnymi i psychicznymi przybywało lawinowo już przed koronawirusem, a pandemia obnażyła deficyty opieki zdrowotnej także w tym zakresie – mówi dr Aleksandra Lewandowska, ordynator oddziału psychiatrycznego dla dzieci szpitala im. J. Babińskiego w Łodzi i krajowy konsultant w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży.

Według nauczycielki z 26-letnim doświadczeniem w trakcie nauki zdalnej, czyli w okienku komputera, trudniej niż w klasie dostrzec, że z dzieckiem dzieje się coś złego. – Dzieciaki siedzą w mieszkaniach zamknięte jak w klatkach, na dodatek często z toksycznymi rodzicami, którzy pracują zdalnie. Bywają świadkami i ofiarami narastających konfliktów oraz frustracji dorosłych – mówi. Rodzice z kolei przerzucają winę na tych nauczycieli, którzy nie zważają na pandemiczny stres, lecz na programy nauczania, sprawdziany i egzaminy. Dociskają więc dzieciaki, oczywiście „dla ich dobra”.

Podcinają im skrzydła też inne okoliczności. Ponad połowę dzieci w wieku 11–17 lat skrzywdzili rówieśnicy, a 41 proc. bliskie osoby dorosłe – wynika z badań, które Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę przeprowadziła w 2018 r. Co trzeci badany padł ofiarą przestępstwa, co piąty miał obciążające doświadczenia seksualne, co ósmy był świadkiem przemocy w domu, 7 proc. było wykorzystanych seksualnie, a 6 proc. fizycznie zaniedbanych. Aż 7 proc. polskich dzieci nie widzi obok siebie żadnej zaufanej osoby.

Brutalnie rzecz ujmując, to potencjalni „kandydaci na samobójców”. Zaczynają gromadzić wiedzę o tym, jak odebrać sobie życie, przeglądać zdjęcia, filmiki, a czasami wręcz instrukcje autodestrukcji, jakich pełno w internecie. I to jest już przedostatni moment, kiedy można im pomóc (czytaj w ramce niżej). Według ekspertów każde samobójstwo i próba samobójcza wywołuje traumę nawet u 20 osób z najbliższego otoczenia: rodzin i nauczycieli, rówieśników z klasy i podwórka. Przede wszystkim jednak to oczywiście dramat młodego człowieka, który nie widział innego wyjścia i targnął się na własne życie.

Gdzie szukać wsparcia w kryzysie

Autorzy raportu wskazują, że pomocy dla dziecka trzeba szukać w centrach zdrowia psychicznego dla dzieci i młodzieży, szkolnych gabinetach pomocy psychologiczno-pedagogicznej, poradniach zdrowia psychicznego, ośrodkach interwencji kryzysowej i pomocy społecznej oraz powiatowych centrach pomocy rodzinie.

Profesjonalna pomoc nie wszędzie jest jednakowo dostępna, np. w woj. mazowieckim są 83 ośrodki środowiskowej opieki psychologicznej i psychoterapeutycznej, a w lubuskim, świętokrzyskim i opolskim tylko po sześć–siedem. Czasem rodzicom jest do nich (dosłownie i w przenośni) za daleko, dlatego dzieci w kryzysie są pozostawiane same sobie.

Ostatnią deską ratunku bywają telefony zaufania: 800 702 222, 800 121 212 czy 116 111.

Platforma „Życie warte jest rozmowy” (www.zwjr.pl) podpowiada, jak rozpoznać objawy nastoletniej depresji, udzielać pomocy osobom ze swojego otoczenia i motywować do skorzystania z profesjonalnego wsparcia.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
O Polityce

Dzieje polskiej wsi. Zamów już dziś najnowszy Pomocnik Historyczny „Polityki”

Już 24 kwietnia trafi do sprzedaży najnowszy Pomocnik Historyczny „Dzieje polskiej wsi”.

Redakcja
16.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną