Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Już blisko 30 tysięcy Ukraińców uciekło do Polski

Ukraińcy na przejściu granicznym w Medyce Ukraińcy na przejściu granicznym w Medyce Jakub Steżycki / Forum
Dziewięć punktów recepcyjnych na granicy z Ukrainą, infolinie, media społecznościowe – wsparcie dla uciekinierów organizowane jest na wszelkie sposoby. Przez rząd, samorządy i wolontariuszy.

Podkarpacie i Lubelszczyzna to rejony przygraniczne z punktami recepcyjnymi, gdzie uchodźcy z Ukrainy dostaną pierwsze wsparcie – zdecydował rząd.

Na Podkarpaciu działa pięć punktów – w Korczowej, Budomierzu, Medyce, Krościenku i na dworcu PKP w Przemyślu, gdzie codziennie przyjeżdżały dwa pociągi z Kijowa. Cztery na Lubelszczyźnie: w Hrebennem, Dorohusku, Dołhobyczowie i Zosinie. W tych województwach nie będzie dużych ośrodków dla uchodźców. Po przejściu przez punkty recepcyjne, gdzie dostaną wsparcie medyczne i jedzenie, będą kierowani w głąb kraju.

Ale są samorządy, które organizują wsparcie dla rodzin z Ukrainy. Rząd wybrał sześć województw, gdzie trafią uciekinierzy: to małopolskie, śląskie, łódzkie, dolnośląskie, lubuskie, świętokrzyskie, gdzie przygotowania trwają już od ponad dwóch tygodni. ONZ poinformowała, że od wybuchu wojny ponad 100 tys. Ukraińców porzuciło swoje miejsca zamieszkania, uciekając w bezpieczniejsze rejony kraju lub za granicę, w pierwszej kolejności do Polski.

Uchodźcy z Ukrainy. Pospolite ruszenie

Facebook od czwartku jest dosłownie zalany apelami. Ludzie zgłaszają mieszkania, ubrania, pytają o możliwość odebrania kogoś bliskiego znad granicy.

„Pilnie szukam miejsca dla rodziny imigrantów z Ukrainy. Rodzina mówiąca trochę po polsku, dwie kobiety i dzieci 2, 4, 5 i 13 lat. Są w drodze do Wrocławia, będą potrzebowali noclegu od jutra”. „Ukraińska rodzina potrzebuje pomocy w znalezieniu mieszkania. Przyjechali z synem chorym na SMA do Radomia na rehabilitację, a teraz nie mogą już wrócić. Planują tu zostać i otrzymywać lek Spinraza. Potrzebują zakwaterowania w Radomiu, Wrocławiu lub Warszawie. Czy istnieją jakieś opcje? Może ktoś ze znajomych wynajmuje mieszkanie?”. „Szukam transportu dla mamy w dniu jutrzejszym do granicy. Tato zawiezie ją jak najdalej się da, obecnie ok. 5–6 km od granicy. Mama z walizką i ciężkim kotem nie da rady dojść taki kawałek. Czy są osoby, które mogą pomóc lub znają kogoś?”. „Czy ktoś ma kołdry? Potrzebuję dwóch sztuk dla gości z Ukrainy. – Mam jedną i dwie poduszki, mogę przekazać, tylko trzeba by było jutro odebrać”. „Przyjmę osoby – rodzinę lub pojedynczą osobę pod swój dach – uchodźców z Ukrainy, którzy potrzebują pomocy. Jelenia Góra”.

Bartłomiej Świerczewski z Urzędu Miasta we Wrocławiu przygotowania do przyjęcia uchodźców z Ukrainy koordynuje od kilku tygodni. Zaczęło się od przekazania wojewodzie dolnośląskiemu listy miejsc, gdzie można zakwaterować ludzi. To przede wszystkim akademiki i hostele dla kilku tysięcy uciekinierów. Możliwych do uruchomienia w 48 godzin.

Ale mamy też pospolite ruszenie. Mnóstwo ludzi zgłasza się, dzwoni, pisze mejle. Uciekinierów przyjmują parafie, które powoli się zatykają i proszą o pomoc – mówi dyrektor departamentu spraw społecznych. Liczył na to, że w wyznaczonych przez rząd województwach odpowiedzialne za zorganizowanie wsparcia instytucje będą przejmować uchodźców z granicy, a więc będą wiedzieć, ile to osób, czy całe rodziny, czy kobiety z dziećmi. Na razie jest dużo chaosu, bo ludzie docierają na własną rękę – wprost do diaspory ukraińskiej, parafii, znajomych.

Mówiąc wprost: nie wiemy, ilu ich jest, kto wymaga choćby pomocy medycznej czy psychologicznej – przyznaje Świerczewski. Jak dodaje, wolontariusze, którzy organizują się na Facebooku, nie zdają sobie sprawy, że uchodźca trafi do nich nie na kilka dni, ale tygodni, a może i miesięcy, że może nie znać języka, że będzie szukał pracy i w wielu sprawach trzeba będzie mu pomóc. Dlatego urzędnicy i przedstawiciele fundacji współpracujących z nimi monitorują profile facebookowe i pod pojawiającymi się apelami wrzucają posty ze swoimi adresami mejlowymi i prośbą o kontakt.

Pociągiem z Kijowa do Przemyśla

W czwartek, w dniu ataku na Ukrainę, biskupi z diecezji w południowo-wschodniej części Polski po spotkaniu w Rzeszowie wydali wspólny komunikat. Nie tylko wyrazili niepokój i współczucie, ale też poprosili o wsparcie dla Ukraińców uciekających przed wojną. Hierarchowie z archidiecezji przemyskiej, diecezji rzeszowskiej, sandomierskiej i zamojsko-lubaczowskiej zapewnili, że wszystkie instytucje kościelne, zwłaszcza Caritas działająca w porozumieniu z władzami rządowymi i samorządowymi, już organizują pomoc.

A potrzebujących przybywa. W czwartek do Przemyśla pociągami z Kijowa dotarło ponad tysiąc Ukraińców. W tym wieczornym dominowały kobiety z małymi dziećmi i starsi ludzie. Mariusz Sidori na blogu PrzymyślMy napisał: „W drodze są kolejne trzy. Większość pasażerów przesiada się do innych pociągów i jedzie w głąb Polski”. Zanim pojechali dalej, mogli liczyć na wsparcie medyczne Grupy Ratownictwa PCK, kanapki, ciepłą herbatę i kawę.

Humanitarny i moralny obowiązek

W tym samym czasie rosły kolejki na przejściach granicznych, które Ukraińcy przekraczali i pieszo, i autami. W piątek do południa ci pierwsi stali nawet dziesięć godzin – po stronie ukraińskiej. Na czoło kolejki przepuszczano rodziny z dziećmi, a to one dominują. Ukraińscy pogranicznicy po ogłoszeniu przez prezydenta kraju mobilizacji nie wypuszczają z ojczyzny mężczyzn w wieku poborowym – od 18. do 60. roku życia. Po polskiej stronie zdecydowano o wprowadzeniu ułatwień, to m.in. brak kwarantanny czy zaświadczenia o szczepieniu na covid, pozwalające na rozładowywanie kolejek.

Ci, którzy do Polski wjechali, mogą liczyć nie tylko na wsparcie na pierwszej, granicznej linii. W gminie Jawornik Polski wójt Stanisław Petynia ulokował już siedem rodzin. W Biłgoraju starosta zdecydował o wymeldowaniu uczniów z jednego z internatów, by dla uchodźców przeznaczyć 170 miejsc. Na drugim końcu Polski, w Jeleniej Górze, do prezydenta napisał ksiądz z obwodu ługańskiego – zapytał, czy są w stanie przyjąć 30 rodzin. Jerzy Łużniak na swoim facebookowym profilu napisał: „Wskazywano głównie osoby z »kartą Polaka«, mające rodzinne związki z Polską. Nie ma i nie może być innej odpowiedzi niż »tak«. I nie ma decydującego znaczenia, czy mają oni polskie korzenie, czy też nie mają uwiarygodnionych urzędowo dokumentów potwierdzających te związki. W okresie wojny, gdy na mieszkalne domy spadają rakiety, a czołgi mogą rozjeżdżać dobytek ludzi, których życie jest zagrożone, ważny jest po prostu Człowiek. To humanitarny i moralny obowiązek nas wszystkich”.

Jedni przyjeżdżają, inni jadą walczyć

Każda osoba przekraczająca granicę z Polską dostaje niebiesko-żółtą ulotkę ze wszystkimi niezbędnymi informacjami o pomocy państwa, z adresem www.ua.gov.pl i numerem infolinii Urzędu do Spraw Cudzoziemców (+48 47 721 75 75). Działa też specjalna infolinia dla polskich obywateli oraz posiadaczy Karty Polaka przebywających na Ukrainie (+48 22 523 88 80).

Ukraińcy mogą wjechać do Polski w ramach ruchu bezwizowego na podstawie paszportu biometrycznego, wizy krajowej (D) lub wizy Schengen (C); dokumentu pobytowego wydanego przez inne państwo Schengen; zezwolenia na pobyt czasowy, stały lub pobyt rezydenta długoterminowego UE; wniosku o udzielenie ochrony międzynarodowej, złożonego na polskim przejściu granicznym; zgody komendanta Straży Granicznej, udzielanej podczas przekraczania granicy.

W ciągu jednej doby od wybuchu wojny według informacji SG z Ukrainy wjechało do Polski 29 tys. osób. Wyjechało ponad 9 tys. Wielu z nich to mężczyźni, którzy wracają do kraju, by walczyć o niepodległość. Tak jak Ivan Evchenko, kapral rezerwy pracujący we Wrocławiu. W piątek rano jego sąsiedzi ogłosili zbiórkę. „Potrzebujemy wysokich butów rozm. 44,5 cm, dużego plecaka, ciepłej, lekkiej zimowej kurtki, ciepłych lekkich dresów na 1,98 cm, śpiwora, ciepłych rękawic, karimaty, termosu, który dłużej przytrzyma temperaturę, odzieży termicznej. Sam tego nie kupi, pieniądze zostawia żonie z trójką dzieci. Jeżeli możecie pomóc nam skompletować mu ekwipunek, będziemy wam bardzo wdzięczni. Czasu jest mało. Podjedziemy, gdzie trzeba”.

Ivan Evchenko na Ukrainę wraca w sobotę wieczorem.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną