Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

#JakJustyna. Najważniejszy proces roku poczeka do jesieni

Justyna Wydrzyńska w sądzie, 14 lipca 2022 r. Justyna Wydrzyńska w sądzie, 14 lipca 2022 r. Adam Stępień / Agencja Gazeta
W czwartek sąd zdecydował o ponownym przesłuchaniu świadków, jednak część z nich po prostu się nie stawiła – w tym sprawca całego zamieszania, który powiadomił organy ścigania o zajściu.

Justyna Wydrzyńska z Aborcyjnego Dream Teamu stanęła przed sądem, oskarżona o pomocnictwo w przerwaniu ciąży (działaczce grożą za to trzy lata więzienia). Doniósł na nią partner Ani, kobiety, której Justyna pomogła, przekazując jej własne tabletki do aborcji farmakologicznej. Pierwsza rozprawa odbyła się 8 kwietnia w Warszawie. Aktywistki spodziewały się wyroku już dzisiaj, podczas drugiej rozprawy, jednak sąd ograniczył się do ponownego przesłuchania świadków, w tym samej Wydrzyńskiej. Kolejną zaplanowano na 14 października o 9:30 w sądzie przy Poligonowej 3 w Warszawie.

Ania tkwiła w przemocowym małżeństwie, nie wyobrażała sobie ciąży, ale jej mąż uniemożliwił jej wyjazd na umówiony zabieg za granicą. Kiedy w desperacji zwróciła się o pomoc do Aborcji bez Granic (tel. 22 29 22 597), Wydrzyńska podzieliła się z nią własnymi tabletkami, trzymanymi w domu „na wszelki wypadek”. Jak relacjonuje Aborcyjny Dream Team, „kontrolujący partner Ani zastawił na nią pułapkę, wzywając przy okazji policję, mężczyźni zabrali kobiecie leki”. To pierwszy w Europie przypadek ścigania aktywistki za pomoc w aborcji farmakologicznej.

Sprawa Justyny. Świadkowie nie przyszli do sądu

Podczas czwartkowego procesu sąd zdecydował o ponownym przesłuchaniu świadków, jednak część z nich po prostu się nie stawiła – w tym sprawca całego zamieszania, partner Ani, który powiadomił organy ścigania o zajściu. Pojawił się natomiast mec. Jerzy Kwaśniewski z Ordo Iuris. Wydrzyńską pytał o to, czym zajmuje się Aborcyjny Dream Team oraz dlaczego miała w domu tabletki. „Jestem aktywna seksualnie” – tłumaczyła Wydrzyńska, dodając, że nie boi się powiedzieć, iż ma je również „dla swoich bliskich”.

Sprawa Justyny doprowadziła do powstania napływających falami pism: podpisanej przez ponad 110 tys. osób petycji Amnesty International skierowanej do ministra sprawiedliwości, listu poparcia od europarlamentarnej grupy All of Us (są w niej europosłanki i europosłowie zatroskani o prawa reprodukcyjne Europejek), wyrazów poparcia z Organizacji Narodów Zjednoczonych i międzynarodowej sieci Catholics for Choice.

Płyną też dokumenty z drugiej strony, np. wygenerowana przez Ordo Iuris opinia w sprawie licząca 37 stron, w której instytut przywołuje „konstytucyjny standard ochrony życia” oraz przyjmuje niezwykle konserwatywną wykładnię prawa międzynarodowego, pomijając w zasadzie wszystkie rozpoznania odnoszące się do praw reprodukcyjnych, jakie zrobiono od czasu Międzynarodowej Konferencji ONZ ws. Populacji i Rozwoju, która miała miejsce w 1994 r. w Kairze. Zważywszy że poparcie dla Justyny wyraziły w oficjalnym liście do polskiego rządu sprawozdawczynie ONZ Mary Lawlor (specjalna sprawozdawczyni ds. sytuacji obrońców praw człowieka ONZ), Melissa Upreti (przewodnicząca Grupy Roboczej ONZ ds. dyskryminacji kobiet i dziewcząt), Tlaleng Mofokeng (specjalna sprawozdawczyni ONZ ds. prawa do zdrowia) i Reem Alsalem (specjalna sprawozdawczyni ds. przemocy wobec kobiet, jej przyczyn i skutków), pominięcia OI wydają się szczególnie intrygujące.

Aborcja. Najważniejszy proces tego roku

Proces Justyny Wydrzyńskiej zapowiada się na jeden z najważniejszych w 2022 r. w Polsce. Choć prawo RP nie opiera się, tak jak systemy anglosaskie, na precedensach, to jednak rozstrzygnięcie będzie wskazywać, jak będzie u nas traktowana kwestia aborcji. Jeśli, jak chce Ordo Iuris, sąd ukarze Wydrzyńską i uzna „wysoką szkodliwość społeczną” jej czynu, naruszy to kruchą równowagę społeczną polegającą na tym, że co prawda przepisy w sprawie przerywania ciąży są drakońskie, ale dopóki kobiecie nie grozi więzienie za przerwanie własnej ciąży, wciąż daje się je jakoś obejść. Skądinąd z punktu widzenia najwyższych szczebli w państwie szykowanie się na baby boom w kontekście galopującej inflacji i co najmniej spowolnienia gospodarczego, jeśli nie recesji, wydaje się absurdalne, ale nie takie występki przeciwko rozumowi oglądaliśmy.

Z drugiej strony uniewinnienie Wydrzyńskiej de facto zalegalizowałoby i tak wyraźną w praktyce martwotę zakazu aborcji, uderzając, jak się zdaje, w rdzeń tożsamości konserwatywnych polityków sprawujących rządy w Polsce. Zażegnałoby natomiast groźbę masowych demonstracji, które mogłyby sparaliżować kraj podobnie jak Czarne Protesty w 2016 r. i strajki kobiet po decyzji Trybunału Konstytucyjnego w 2020.

Tym razem jednak kwestia aborcji mogłaby wywołać efekt domina, gdyż powodów do niezadowolenia z rządu jest bardzo dużo, a kobiety pokazały, że naprawdę potrafią rozkręcać uliczne protesty. W październiku kwestia drożyzny opału i lawinowo rosnącego ubóstwa energetycznego będzie, by tak rzec, paląca... Naprawdę współczuję sędzi, która będzie musiała wydać wyrok. Tkwi między młotem a kowadłem.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną