Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Zaczarowane talerze

Zaczarowane talerze. Na zaburzenia odżywiania cierpią już nawet kilkulatki

Na dziecięcą niemożność zrozumienia własnych ograniczeń nakładają się emocje dorosłych. Na dziecięcą niemożność zrozumienia własnych ograniczeń nakładają się emocje dorosłych. Birgit Koch / imageBROKER / Forum
Zaburzenia odżywiania dopadają już kilkulatki. A wówczas jeszcze trudniej niż w przypadku starszych dzieci połapać się, co jest powodem do niepokoju, co normą, co przeczekać, a co leczyć.
Coraz więcej dzieci cierpi na zaburzenia jedzenia. Czy mamy je zmuszać czy przekonać?Adela Podgórska Coraz więcej dzieci cierpi na zaburzenia jedzenia. Czy mamy je zmuszać czy przekonać?

Matylda, matka 2,5-rocznego Bartka, martwić zaczęła się rok temu. Jej ochoczo jedzący wcześniej syn godzinami rozgrzebywał lubiany wcześniej makaron, rozchlapywał zupę, odsuwał nietknięte ziemniaki. – Gdy ubiegłego lata wróciliśmy z wakacji, Bartek przestał jeść w ogóle. Przez dwa dni nie wziął do buzi nic poza wodą. Pojechaliśmy do lekarza, wyniki badań nie wykazały nic niepokojącego. Po kolejnych kilku godzinach syn pogryzł jednego orzeszka. I te orzeszki, suche płatki śniadaniowe oraz rodzynki to do dziś jedyne, co chłopiec czasem je. Matylda wypróbowała już dziesiątki przepisów na kaszki, zdrowe gofry, tosty i kotlety, niezmordowanie podsuwa małemu owoce, poczynając od jabłek, skończywszy na najbardziej egzotycznych. Bartek potrafi rzucić talerzem, płacze i łapie infekcje, jest wciąż rozdrażniony, jak ocenia Matylda – głodny, w pełnym jedzenia domu.

Ania, 7-latka, w ubiegłym roku szkolnym przerwy obiadowe spędzała w stołówce z wychowawczynią. Pani w uzgodnieniu z rodzicami pilnowała, by dziewczynka zmęczyła choć część posiłku. Jeśli nie zdążyła, nie szła na lekcje, a dyżur przy stoliku przejmowała szkolna pielęgniarka. W wakacje Ania trochę się rozkręciła, sama zaczęła upominać się o kanapki, ale rodzice są na wdechu, co znów będzie od września.

Maja, 11-latka, w menu ma jedną pozycję: pierogi ruskie – najchętniej domowe, przyrządzone według ściśle określonej receptury. W zamrażarce musi być zapas. Jeśli zabraknie, Maja nie je nic. Nic innego nie je także w gościach ani na wyjeździe, więc nie jeździ nigdzie bez wałówki oraz mamy lub taty oswojonych z odgrzewaniem ruskich.

Nieoznaczone szlaki

Sposób powstawania zaburzeń jedzenia małych dzieci jest inny niż szeroko opisywanej anoreksji i bulimii nastolatków zwykle dążących do osiągnięcia sylwetki marzeń.

Polityka 36.2022 (3379) z dnia 30.08.2022; Społeczeństwo; s. 36
Oryginalny tytuł tekstu: "Zaczarowane talerze"
Reklama