Grzybobranie na Trzech Króli
Grzybobranie na Trzech Króli? Polacy chodzą do lasu nawet zimą. To jak sport narodowy
Okno pogodowe jest węższe niż w sezonie jesiennym: nie wyrusza się na grzyby skoro świt ani późnym popołudniem, bo jest jeszcze albo już za ciemno. Z Beatą Wieczorek umawiamy się w styczniową sobotę na godz. 10. Terenówką przebijamy się przez pola pod Gardzkiem (woj. lubuskie), wjeżdżamy w las obok strumyka, nagle gwałtownie hamujemy. – Jakie piękne uszaki! – pokazuje, bo oko reportera nie nawykło do szukania grzybów na drzewach. Uszaki bzowe uzasadniają swoją nazwę: niczym małżowiny ludzkiego ucha wyrastające z konaru próchniejącego bzu. Trzymają się go solidnie, chwycić trzeba mocno, żeby uszu (i tak się o nich mówi) nie rozerwać. Lądują w koszyku, podobnie jak rosnąca kilkadziesiąt metrów dalej na zwalonej wierzbie płomiennica zimowa, ognistopomarańczowa niczym trujak. Odchodzi od drzewa łatwo, rośnie w wiązkach, w okolicy jest jej sporo. Do pełni szczęścia brakuje boczniaka ostrygowatego: z płomiennicą i uszakiem tworzy „zimową trójcę” najpopularniejszych polskich grzybów sezonu, który dawniej uchodził za martwy.
Czarki, trzęsaki, wodnichy
„Trójca zimowa dziś wpadła za jednym zamachem” – melduje osoba o nicku Depesz z powiatu mińskiego. „Trzema królami” chwali się też Jarek z Lublina, Kazan z pow. sokołowskiego, Skrzypek z Elbląga i kilku innych grzybiarzy. Ale to niejedyne grzyby jadalne rosnące w lesie zimą: Wimar z pow. proszowskiego znalazł czarki austriackie, Aga z Nowej Soli trzęsaki pomarańczowożółte (wyglądają jak galaretka, według niektórych atlasów niejadalne, ale nieszkodliwe), w meldunkach pojawia się wodnicha późna i modrzewiowa czy lakówka pospolita.
Z raportów na portalu grzyby.pl powstaje mapa polskiego grzybobrania. Jesienią niemal cała jest pomarańczowo-brązowa (to oznacza, że grzybiarze zbierają w tempie od 50 do ponad 200 grzybów na godzinę).