Miała na imię Liza: marsz przeciwko przemocy w Warszawie. „Nie chcemy się bać, kiedy idziemy same”
Lizawieta, 25-letnia Białorusinka, która szukała w Polsce lepszego życia, została 25 lutego brutalnie napadnięta w centrum Warszawy i zakatowana na śmierć. Nie odzyskała przytomności, zmarła po kilku dniach w szpitalu. Tamtej nocy wracała piechotą do mieszkania, które dzieliła z partnerem. Bawiła się z koleżankami, miała blisko do domu. Napadł ją 23-letni Polak, bestialsko zgwałcił, zaatakował nożem. Został ujęty tego samego dnia, odpowie za zabójstwo. Nieprzytomną, nagą dziewczynę znalazł nad ranem dozorca budynku, wezwał pomoc. Było już za późno. Monitoring zarejestrował kilka osób, które przechodziły chodnikiem w czasie napaści – nie wezwały pomocy. Jak wynika z ich zeznań, nie sądziły, że są świadkami zbrodni.
Marsz milczenia organizowany ku pamięci Lizy – jak ją teraz w sieci wszyscy nazywają – z ul. Żurawiej (tutaj doszło do napaści) przeszedł przed Pałac Kultury i Nauki. To protest przeciw przemocy seksualnej połączony z żądaniem zmian w prawie dotyczących gwałtu.
W czwartek w Sejmie ma się odbyć pierwsze czytanie projektu zaostrzenia kodeksu karnego, złożonego przez posłów i posłanki Lewicy, Koalicji Obywatelskiej i Polski 2050-Trzeciej Drogi. Zmienić ma się przede wszystkim definicja gwałtu, czyli brzmienie art. 197 (gwałt uznano by za doprowadzenie do obcowania płciowego bez wyrażenia świadomej i dobrowolnej zgody). Wzrosłaby też dolna granica kary za ten czyn – z dwóch do trzech lat (maksymalna kara wynosi 12 lat). Zdaniem pomysłodawców projektu gwałt byłby wówczas uznawany w świetle polskiego prawa za zbrodnię, a nie występek. Więcej o proponowanych zmianach (i pominięciach) w tekście Ewy Siedleckiej.
„Miała na imię Liza, 25 lat, brązowe oczy i talent do projektowania czapek. – piszą organizatorzy środowego marszu. – Przyjechała do Polski jako uchodźczyni z Białorusi. Nie dowiemy się już, o czym marzyła i co planowała – w nocy, w centrum Warszawy, w ekskluzywnej dzielnicy, została brutalnie zgwałcona i zamordowana. Nikt nie zareagował, nikt nie zadzwonił na 112. (...) Potrzebny jest Wasz słuszny gniew – przyjdźcie w środę o 18.00 na miejsce zbrodni, stamtąd przejdziemy pod Pałac Kultury. Ubierzcie się na czarno, upamiętnijcie Lizawietę, jak czujecie, że będzie najbardziej godnie. Nie chcemy się bać, kiedy idziemy same. Lizawieta szła sama. Teraz musimy pójść wszyscy”.
Marsz przeciwko przemocy odbył się też w Łodzi; ciche demonstracje były organizowane w ostatnich dniach też w innych miastach.