Często dowiadujemy się, że pies uratował człowieka. Ostatnio na przykład zaginioną trzyletnią Kasię z Ćmielowa (woj. świętokrzyskie) całą noc grzała ciepłem swojego ciała suka sąsiadów Lora, ratując dziewczynce życie. Lora okazała się skuteczniejsza od ponad setki policjantów, strażaków i załogi śmigłowca wyposażonego w kamerę termowizyjną.
Jednak o wyższości psa nad człowiekiem – tu badacze są na ogół zgodni – najdobitniej świadczy fakt, że psy nie mówią ludzkim głosem. Nawet w Wigilię. Milczenie psa jest wynikiem jego wielkiej mądrości. No, bo wyobraźmy sobie, że któryś z piesków wyłamuje się z ogólnogatunkowej zmowy milczenia i zaczyna mówić ludzkim głosem. Natychmiast zaczęłoby się wypytywanie: co żona robiła, gdy męża nie było w domu? Czy dzieci odrobiły lekcje, a jeśli nie, to dlaczego? W wielu domach pies musiałby utwierdzać domowników w przekonaniu, że jest źle (albo dobrze), wypowiadać się na temat bieżącej polityki rządu, narzekać na służbę zdrowia itp. W jeszcze innych zmuszano by go, żeby wiedział, z kim aktualnie chodzi skandalistka Doda, jakim samochodem jeździ elegancki Tomasz Kammel i co plastycznie dała sobie upiększyć któraś z gwiazd.
Z czasem co bardziej wygadane czworonogi zapraszano by do dyskusji radiowych i telewizyjnych. Tam pies mógłby dać się ponieść i na przykład pogryźć oponenta – człowieka. Gdyby przegryzł mu gardło, byłby to niekwestionowany sukces autorów programu i stacji telewizyjnej powtarzany wiele razy, przez wiele tygodni, a może i miesięcy. Na szczęście jednak, w myśl zasady „Psy wszystkich krajów łączcie się w milczeniu”, nie mówią one ludzkim głosem. To od nich część ludzkości nauczyła się, że mowa jest srebrem, złotem zaś milczenie.