Niestety okazuje się, że od tej interesującej oferty niektóre instytucje starają się nas odciąć z niskiej żądzy zysku. Jedną z takich instytucji jest Empik, który postanowił zlikwidować w swoich salonach stoiska z fachową literaturą męsko-damską, tłumacząc, że nie sprzedaje się ona tak dobrze jak tygodniki opinii, magazyny mody czy wydawnictwa poświęcone naszym psom, kotom, werandom, deskorolkom i ogrodom.
Oczywiście jest to podejście błędne i szalenie prymitywne, bo przecież doskonale orientujemy się, jakie są nasze psy, koty i opinie oraz w co się mamy ubrać, siedząc z deskorolką na werandzie, natomiast wciąż nie orientujemy się, jak w niektórych kluczowych momentach postępować z osobami odmiennej płci, aby uzyskać satysfakcję i zaspokojenie (pełne lub choćby tylko częściowe).
– Czy naprawdę wszyscy musimy czytać w kółko o kotach i werandach, tracąc kontakt z tematyką naprawdę ważną, żywo rozpalającą emocje i wyobraźnię? – pyta pan Janusz z Warszawy, od lat stały gość Empiku.
Nasz rozmówca nie kryje, że po czterdziestu latach pracy ma już psa, kota oraz werandę i obecnie potrzeba mu czegoś więcej. – Próbowałem zainteresować się hodowlą ozdobnego drobiu, miałem nawet pewne sukcesy, ale szybko zrozumiałem, że nie odnajdę się w tym hobby, że nie o to mi naprawdę chodzi.
To, o co panu Januszowi naprawdę chodzi, odnalazł on dopiero w publikacjach takich jak „Polki w łóżku” czy „18-tki w akcji”, przedstawiających rzeczywistość nagą, ale różnorodną, mieniącą się bogatą paletą barw, od jasnego blond, przez żółty, rudy, aż do ciemnej czekolady. Z satysfakcją przyjął również fakt, że w wydawnictwach tych nie ma mądrzenia się i nachalnego ideologizowania, a każdy może wyrobić sobie własną opinię wyłącznie w oparciu o to, co widzi.
– Prezentowane w tych pismach panie niczego nie udają, zachowują się naturalnie, przez co od razu wzbudzają sympatię czytelnika – tłumaczy.
Jak pokazują badania, klienci pism poświęconych wąsko pojętej tematyce męsko-damskiej to klienci wierni tej tematyce od lat i dobrze wiedzący czego chcą. Wielu z nich przyznaje, że kontakt z tymi sprawami ma wyłącznie poprzez czasopisma. – Będąc emerytem, sztywnym łączem od dawna nie dysponuję, a o diwidi mogę jedynie pomarzyć. Za to przy stoisku w Empiku mogę stać godzinami i w ogóle się nie nudzę – twierdzi pragnący zachować anonimowość czytelnik z Gorzowa.
Trzeba zapytać, co po drakońskiej decyzji Empiku stanie się z ludźmi takimi jak on? Czy będą mogli kontynuować swoje czytelnicze pasje, czy też zostaną bezpowrotnie skazani wyłącznie na mało atrakcyjny i zupełnie niepodniecający świat psów, kotów, werand i deskorolek?