Świat

Ze scyzorykiem na Moskwę

Debata o nowej strategii NATO

NATO przypomina dziś składany scyzoryk szwajcarskiej armii. Ma on kilka ostrzy, a także śrubokręt, nożyczki i korkociąg. Jeśli jednak wszystkie te zastosowania otworzyć, to trudno się nim posługiwać – powiedział Klaus Wittmann, były generał Bundeswehry, jeden z autorów koncepcji strategicznej Sojuszu Atlantyckiego.

Dr Wittmann był jednym z licznych dyplomatów i ekspertów, którzy zjechali do Warszawy na ważną debatę o nowej strategii dla NATO. Sojusz – co tu kryć – przeżywa trudny okres: chciałby, jak w żarcie o scyzoryku, zapewnić i obronę terytorialną, i powodzenie w dalekich misjach jak w Afganistanie, gdzie idzie mu źle. Chciałby gwarantować bezpieczeństwo wojskowe, ale i na innych polach, doraźnie nawet ważniejszych: ubezpieczyć przed szantażem energetycznym, zagrożeniem terrorystycznym czy nawet atakiem cybernetycznym. Z wielu problemów dwa najbardziej nas obchodzą: Rosja i wiarygodność Sojuszu. NATO chce współpracować z Rosją, ale też nie może naiwnie się wygłupić i przymykać oko na rosyjską interwencję w Gruzji czy nową rosyjską doktrynę wojskową z ubiegłego roku, w której otwartym tekstem mówi się o Sojuszu jako wrogu. Żeby współpraca z Rosją nie była tylko sloganem, trzeba lepiej rozpoznać, jakie ma zamiary.

Mało kto w gronie naszych zachodnich sojuszników wierzy w jakieś zagrożenie ze strony Moskwy. I pewnie słusznie. Ale Moskwa widzi, że w Europie w ogóle zapanował impas polityczny, spadek woli działania, pławienie się w leniwym dobrobycie. Rosja więc proponuje nową architekturę bezpieczeństwa, nowy „koncert mocarstw”, w której liczyć się mają tylko wielcy gracze, a przede wszystkim Moskwa i Waszyngton. Europa w istocie przypomina Warszawę, może i jest ciekawa świata, ale nie ma naprawdę globalnych interesów – na przykład w Chinach czy na Antarktydzie, nie chce razem działać, nie chce łożyć na wspólne bezpieczeństwo. W tej sytuacji Moskwa w swej polityce dąży do „finlandyzacji” Europy, pozostawienia jej jako co najwyżej ospałego bankiera pomiędzy ambitnymi imperiami z misją – rosyjskim i amerykańskim – które naprawdę chcą mieć wpływ na świat. Warszawa jest małym graczem. Powinna więc jak najusilniej być zwolennikiem ambicji i jedności Unii Europejskiej, by nie dać się zepchnąć z wielkiego boiska.

Polityka 12.2010 (2748) z dnia 20.03.2010; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 10
Oryginalny tytuł tekstu: "Ze scyzorykiem na Moskwę"
Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Świat

Europa zadrżała po rozmowie Trumpa z Putinem. Rozumie już, że została sama?

Z europejskich stolic dobiegają głosy przerażenia i fatalizmu. W czasie konwersacji z prezydentem Rosji amerykański przywódca dał do zrozumienia, że chce wojnę w Ukrainie zakończyć za wszelką cenę, a bezpieczeństwo Europy nie ma dla niego znaczenia.

Mateusz Mazzini
13.02.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną