XVI-wieczny cesarz Karol V miał powiedzieć, że po łacinie rozmawia z Bogiem, po włosku z muzykami, po hiszpańsku z żołnierzami, po niemiecku ze służbą, po francusku z kobietami, a po angielsku ze swym koniem. Większość książek na temat języka angielskiego odwraca ten żart przeciwko cesarzowi, aby stwierdzić, że język - lekceważony przez Karola V jako prymitywny - obecnie jest kolosem dosiadającym okrakiem cały świat.
Brytyjski językoznawca Nicholas Ostler cytuje jednak słowa cesarza, aby zauważyć, że żaden język nie dominuje w sposób trwały i niepodważalny. Podobnie jak same cesarstwa (a często wraz z nimi), języki rozkwitają i upadają - a język angielski, zdaniem Ostlera, nie będzie wyjątkiem od tej reguły.
Angielski to pierwszy język prawdziwie globalny, prawdziwie globalna lingua franca, jeśli przez „globalny” rozumiemy „używany na wszystkich zamieszkanym kontynentach”. Jednakże w przeszłości, w świecie mniejszym i o znacznie słabszej sieci wewnętrznych powiązań, podobną funkcję pełniło oraz cieszyło się podobnym prestiżem wiele innych języków. Świat starożytny posługiwał się arabskim i aramejskim, greckim, łaciną, palijskim, perskim (który przez prawie tysiąc lat służył Indiom, i dużej części tureckiej Azji Środkowej, jako język administracji i kultury wysokiej), sanskrytem i sogdianem. Rolę lingua franca czasów nowożytnych pełniły francuski, niemiecki (czołowy język dysput naukowych do czasów Trzeciej Rzeszy), łacina (nadal bardzo popularna jako język szkół wyższych długo jeszcze po tym, jak przestano nią mówić), portugalski, rosyjski i hiszpański.
Jednakże na ogół użytkowanie tych niegdyś silnych języków zostało ograniczone do tych terytoriów, których rdzenni mieszkańcy mówią ich nowoczesnymi formami jako językiem rodzimym.