Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Prezydent w opałach

Kredyt, naciski - afera w Niemczech

Z polskiego punktu widzenia nie ma powodu do zacierania rąk, że prezydent Niemiec znalazł się w opałach z powodu taniego kredytu, jaki w 2008 r. wziął od zaprzyjaźnionego przedsiębiorcy, oraz nacisków, jakie w grudniu ubiegłego roku próbował wywrzeć na koncernie Springera i bulwarówce "Bild", która aferę wykryła.

Christian Wulff należy do tych – niezbyt już licznych w pokoleniu pięćdziesięciolatków – polityków niemieckich, dla których sprawy polsko-niemieckie mają szczególne znaczenie. Już jako premier Dolnej Saksonii angażował się na rzecz polsko-niemieckiej wymiany młodzieżowej. Jako prezydent Republiki Federalnej jedną ze swych pierwszych wizytę zagraniczną złożył w Warszawie. I wraz z prezydentem RP stworzył spolegliwy tandem w sprawach europejskich.

Niemiecka opinia publiczna jest zniesmaczona nie tyle nawet owym tanim kredytem, w którego otrzymaniu stanowisko premiera odgrywało jakąś rolę, ile faktem, że jako prezydent nie potrafił uciąć sprawy przyznając, że wzięcie kredytu było błędem. Gdyby Wulff natychmiast ujawnił wszystkie fakty i przeprosił za błąd, to wprawdzie poniósłby pewien uszczerbek na honorze, ale stosunkowo niewielki. W końcu, który z polityków – i nie tylko polityków - nie wykorzystuje swego stanowiska dla prywatnych korzyści?

Christian Wulff znalazł się w opałach nie tyle z powodu owego nieszczęsnego kredytu, ile z powodu próby zatuszowania całej sprawy. Dzwonił do szefów koncernu. Próbował się dodzwonić do redaktora naczelnego „Bildu”, by ten wstrzymał publikację, a gdy Kaia Dieckmanna nie zastał, wysłał mu mail z pogróżką wystąpienia na drogę sądową. Po czym, już w rozmowie telefonicznej, przepraszał za „ton i treść wiadomości”.

Cała ta afera nadszarpnęła i tak niemocną pozycję Wulffa. W Niemczech prezydent państwa ma jeszcze mniejsze prerogatywy polityczne niż w Polsce. Jest głównie autorytetem moralnym. I jako taki powinien być nieskazitelny. Ale w czasach bezwzględnego dziennikarstwa śledczego, trudno o nieskazitelność. Każdy, dosłownie każdy, kto jest na świeczniku, może się znaleźć na widelcu. Problem w tym, czy potrafi się odpowiednio zachować, gdy media publicznie piorą jego brudną bieliznę.

Christian Wulff w sprawie fatalnego kredytu i próby nacisku na „Bild” nie potrafił się zachować. Ale nim ktoś złamie szpadę nad głową prezydenta, niech weźmie jako okoliczność łagodzącą następujący fakt. Dotychczas „Bild” był z chadeckim prezydentem za pan brat. Więc nieoczekiwany sierpowy akurat z tej strony mógł szczególnie wytrącić prezydenta z równowagi. I o to pewnie bulwarówce chodziło. Najpierw wynieść na piedestał, a potem ustrzelić. To nakręca nakład. Z tą mechaniką mediów politycy i opinia publiczna muszą nauczyć się żyć tak, by wiarygodność zarówno najwyższych osób w państwie, jak i instytucji państwowych nie były ani zabawką, ani niewzruszoną twierdzą.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
O Polityce

Dzieje polskiej wsi. Zamów już dziś najnowszy Pomocnik Historyczny „Polityki”

Już 24 kwietnia trafi do sprzedaży najnowszy Pomocnik Historyczny „Dzieje polskiej wsi”.

Redakcja
16.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną