Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Maszynistka Merkel

Niemcy nie chcą płacić za innych

Nie zmogła go Czarna Śmierć, zjednoczenie Włoch ani dwie wojny światowe. Trzeba było kryzysu w odległej Hiszpanii, by najstarszy bank świata, założony w 1472 r. Monte dei Paschi ze Sieny, znalazł się w tarapatach.

Trzeci co do wielkości bank Włoch musi pilnie znaleźć 1 mld euro nowego kapitału, w przeciwnym razie zostanie przejęty przez państwo. Włochy nie mogą sobie pozwolić na kojarzenie ich z Hiszpanią, która zawnioskowała już o pomoc dla swoich banków – Rzym i tak płaci słono za obsługę długu publicznego, a spekulacje o ewentualnej upadłości Monte dei Paschi podbiłyby koszty obligacji jeszcze wyżej. Los włoskich banków jest ważny także dla nas – największy z nich, UniCredit, jest właścicielem największego prywatnego banku w Polsce, Pekao.

Źródłem kryzysu pozostają państwa, ale to banki są dziś rozsadnikiem zarazy w strefie euro. Siedzą na górach obligacji, niektórym brakuje kapitału, a jednocześnie działają w całej Europie i wyrosły tak duże, że w razie upadłości mogą zrujnować swoje ojczyste rządy. Dlatego szczyt Rady Europejskiej pod koniec tygodnia miał być poświęcony tzw. unii bankowej, czyli stworzeniu wspólnego systemu gwarancji lokat, wspólnego nadzoru nad bankami, wreszcie wspólnego mechanizmu ratowania upadających instytucji. Ale przełomu nie będzie, bo Niemcy odrzucają wszelkie kroki rodzące nowe zobowiązania. Niepewny jest nawet doraźny zastrzyk dla Hiszpanii – niemiecki sąd konstytucyjny chce zbadać pozwy podatników przeciwko funduszowi ESM, z którego miała popłynąć pomoc.

Czy powinniśmy się bać? Niemcy uspokajają, że Hiszpanie dostaną pieniądze. Ale jeśli strefa euro ma przetrwać, Angela Merkel musi zrobić znacznie większy krok – przystać nie tylko na unię bankową, ale także na euroobligacje. Niemcy są dziś przeciwni noszeniu cudzych ciężarów i trudno oczekiwać od kanclerz, że na rok przed wyborami popełni polityczne samobójstwo. Ale nastroje mogą się zmienić, gdy Niemcy poczują, że ich dobrobyt jest pochodną apetytu Włochów i Hiszpanów. W tym sensie najlepszą wiadomością ubiegłego tygodnia było spowolnienie wzrostu w Niemczech – Merkel może zacząć przekonywać, że niemiecka lokomotywa nie pojedzie dalej bez reszty eurowagonów. Pytanie, czy przekona Niemców do większej solidarności, zanim cały pociąg wyleci z szyn.

Polityka 26.2012 (2864) z dnia 27.06.2012; Komentarze; s. 8
Oryginalny tytuł tekstu: "Maszynistka Merkel"
Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Czy człowiek mordujący psa zasługuje na karę śmierci? Daniela zabili, ciało zostawili w lesie

Justyna długo nie przyznawała się do winy. W swoim świecie sama była sądem, we własnym przekonaniu wymierzyła sprawiedliwą sprawiedliwość – życie za życie.

Marcin Kołodziejczyk
13.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną