Synek ma ocieplać wizerunek białoruskiego dyktatora, doradzili tak zagraniczni spece od PR. Aleksander Łukaszenka wziął sobie rady do serca, ale po swojemu przesadził.
W pobliżu gabinetu prezydenta wszyscy chodzą na palcach. – Nie znosi, gdy mu się przeszkadza – mówi N., częsty bywalec kancelarii głowy państwa. – Spokoju na korytarzach strzegą liczni ochroniarze. Są jednak bezsilni, gdy pojawia się Kola, jeździ na hulajnodze po czerwonych dywanach i hałasuje w najlepsze.
Siedmioletni Mikałaj, nazywany zdrobniale Kolą, to najmłodszy syn Łukaszenki i jego oczko w głowie. Białoruski lider uwielbia pokazywać się z nim publicznie, ubiera chłopca w szyte na miarę garnitury i nie zważając na protokół dyplomatyczny, zabiera w oficjalne podróże.
Polityka
30.2012
(2868) z dnia 25.07.2012;
Świat;
s. 46
Oryginalny tytuł tekstu: "Operacja następca"