Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Nie było krwi na ringu

Debata Obama – Romney

Podatki, ubezpieczenia zdrowotne i rola rządu w gospodarce – trzy tematy zdominowały pierwszą debatę telewizyjną Mitta Romneya z Barackiem Obamą; samym podatkom poświęcono 25 minut z 90.

Rywale musieli więc wdać się w zagadnienia techniczno-finansowe, a równocześnie nie zanudzić publiczności. A można było się łatwo pogubić. Obama ostrzegał, że plany Romneya spowodują pogłębienie deficytu o 5 bilionów dolarów, Romney kategorycznie zaprzeczał. Spierano się o najprostsze wyliczenia i o to, kto zapewni lepsze warunki „klasie średniej” – najważniejszej grupie wyborców amerykańskich. Romney zapowiedział, że jak wygra to, by zmniejszyć katastrofalny deficyt budżetowy - zaraz zdemontuje główne osiągnięcie Demokratów – słynną „Obamacare”, tarczę ubezpieczeniową dla biedniejszych Amerykanów. Prezydent ripostował: - Co za ironia! Przecież Romney, jako gubernator Massachusetts, wprowadził w swoim stanie taki sam praktycznie system i funkcjonuje on dobrze.

Ale, jak wiadomo, meritum liczy się mniej, niż widowisko. Obama, urodzony mówca wiecowy, był zgaszony, nieswój, unikał kontaktu wzrokowego z przeciwnikiem tak, jakby tracił pewność swoich racji. Romney z kolei brylował swobodą, nie pozwalał sobie przerywać i – w zgodniej ocenie mediów amerykańskich – wypadł lepiej. Debata przebiegała spokojnie, bez ataków i docinków; nie było krwi na ringu – jak to określił znany komentator waszyngtońskiego Brookings Institution, Thomas Mann. To zaskoczenie, gdyż dotychczas kierowano się w kampanii zasadą, że nie można sprawiać wrażenia mięczaka. „Jak rywal mówi, że jesteś kłamcą – nie zaprzeczaj. Krzycz, że to złodziej”. Może sztaby wyborcze zdobyły nowe sondaże, a że Amerykanie zdenerwowali się dotychczasową agresją reklam politycznych?

Romney wygrał debatę, ale przegra wybory. Bo pierwsza przebiegała na polu najbardziej Romneyowi sprzyjającym – gospodarki w czasach największego kryzysu od lat 30. ubiegłego wieku. Każdy lepszy od Romneya na 5 tygodni przed wyborami powinien mieć już zdecydowana przewagę, tymczasem ciągle w sondażach jest na przegranym miejscu. Aż 75 proc. Amerykanów sądzi, że Obama wygra (choć oczywiście aż tylu nie będzie na niego głosować). Dwie dalsze debaty poświęcone będą sprawom, w których Romney jest słabawy: kwestiom społecznym i obyczajowym oraz polityce zagranicznej. Wreszcie, chwalimy debaty, ale tym razem ich wpływ na listopadowy wynik jest minimalny. Od dawna w historii Ameryki nie było tak niskiej liczby wyborców niezdecydowanych. Ludzie, po obu stronach, wiedzą swoje i trudno z nimi dyskutować. Trudno też o współpracę w Kongresie. To znak czasów, demokracji zresztą niesprzyjający.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną