Mit o wszechmocy KGB to jedna z ulubionych legend radzieckiej i postradzieckiej inteligencji. Prawdziwe monstrum powinno być jednocześnie znane i utajnione, dalekie i bliskie, potężne, ale możliwe do pokonania. Jak masoni, jezuici, Żydzi i inni tradycyjni „wrogowie ludzkości”. Czy w latach 80., gdy w gremiach partyjnych dyskutowano o formie przejścia od socjalizmu do kapitalizmu, rzeczywiście powstał tajny plan obsadzenia najważniejszych stanowisk w państwie i biznesie przez osoby wywodzące się z KGB? Czy „plan Andropowa” naprawdę istniał?
12 listopada 1982 r. szef KGB Jurij Andropow został sekretarzem generalnym Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego (KC KPZR). Rządził ZSRR niewiele ponad rok, ale pozostawił po sobie tyle znaków zapytania, legend i niezrealizowanych nadziei, co pozostali sekretarze generalni razem wzięci. Zgodnie z jedną z takich legend Andropow miał szeroko zakrojony plan reform, którego wersją skróconą stała się pierestrojka. Pod jego czujnym okiem w KGB został opracowany plan, dzięki któremu czekiści w latach 90. przejęli kontrolę nad gospodarką kraju, „przykrywając się” oligarchami.
Legenda planu
– Obecna rosyjska opozycja nie rozumie podstawowej sprawy: że ich utopia, czyli liberalna część planu, została już dawno zrealizowana – mówi pragnący zachować anonimowość człowiek z otoczenia Władimira Kriuczkowa, szefa KGB w latach 1988–1991.Badając legendę „planu Andropowa”, rozmawialiśmy z różnymi czekistami. I z tymi, którzy sprawują dziś władzę, i z tymi, którzy pozostają poza jej strukturami, z tymi, którzy popierają Putina, i z tymi, którzy wolą opozycję. Sposób myślenia wszyscy prezentują taki sam: wyraźnie widać ślady sojuszu czekistów i liberałów. Chodzi nie tylko o teorię spiskową i o mit o wszechpotędze KGB, ale o poplątane historyczne korzenie nowej Rosji, o grzech pierworodny jej mitu założycielskiego.
Pełna wersja artykułu dostępna w 3 numerze "Forum".