Gdy 17 lipca 1955 r. po raz pierwszy otworzyły się bramy Disneylandu, w kolejce rozentuzjazmowanych dzieci stał jedenastoletni George Lucas. Teraz Disney przychodzi do Lucasa: w zeszłym roku koncern kupił za cztery miliardy dolarów jego firmę Lucas Films, a wraz z nią prawa do sagi „Gwiezdne wojny”. Nowy właściciel ogłosił, że seria będzie kontynuowana. Reżyserem nowej części będzie J.J. Abrams, współtwórca serialu „Zagubieni”, reżyser „Mission: Impossible III” oraz dwóch filmów z cyklu „Star Trek”. W Disneylandzie zostanie najprawdopodobniej otwarty osobny park poświęcony „Gwiezdnym wojnom”.
Chcemy być dumni
Jednym z powodów, dla których przecieki w sprawie następnego filmu z sagi o rycerzach Jedi pojawiły się zanim jeszcze rozpoczęto produkcję filmu, jest obawa przed gniewem fanów. Jak do tej pory związek Disneya z Lucas Film jest przyjmowany ciepło, ale z miłośnikami „Gwiezdnych wojen” się nie żartuje. „Disneyu – może i kupiłeś »Star Wars«, lecz w głębi serca mit należy do nas wszystkich. Masz nasze zaufanie, więc proszę: spraw, żebyśmy byli z ciebie dumni” – napisał jeden z fanów na stronie Reddit. Inny przy użyciu programu do obróbki zdjęć przerobił kadr z filmu „Gwiezdne wojny: Nowa nadzieja” w taki sposób, by w miejscu Luka Skywalkera, księżniczki Lei oraz Hana Solo znaleźli się Justin Bieber, Selena Gomez i Zac Efron (dwoje z nich to gwiazdy wypromowane przez Disneya). Podpis pod zdjęciem: „Mój największy lęk”.
Wiadomo, że w filmie wystąpią gwiazdy starej trylogii: Harrison Ford, Mark Hamill i Carrie Fisher. Ale producentem nowej części sagi pozostanie Lucas, a w filmach hollywoodzkich ta funkcja bywa ważniejsza od reżysera. – „Gwiezdne wojny” są wyjątkowym zjawiskiem w popkulturze z uwagi na jedyną w swoim rodzaju dynamikę między twórcą filmu i jego fanami – mówił Alexandre Philippe, reżyser dokumentu „The People vs. George Lucas”. Miłość widzów przerodziła się w nienawiść wraz z ekranizacją trzech nowych części sagi na przełomie wieków. Filmy były porażką scenariuszową i reżyserską. Brakowało charyzmatycznych bohaterów i dobrego, wciągającego scenariusza. Irytowała też zmiana grupy docelowej: w porównaniu do pierwszej trylogii pojawiło się więcej elementów skierowanych do najmłodszej widowni, takich jak postać fajtłapowatego Jar Jara Binksa.
Fragment artykułu pochodzi z najnowszego 14 numeru tygodnika FORUM w kioskach od poniedziałku 8 kwietnia 2013 r.