Dla Czesi Kruczkowskiej narodziny dzieciątka okazały się pretekstem do pożeglowania w marzenia. Siedziała właśnie w sukni uszytej własnoręcznie według wzoru z X wieku podpatrzonego w Baszcie Kaszanej w Trzebiatowie. Podczas wakacji razem z ludźmi z grupy rekonstrukcyjnej Chąśba oprowadzają turystów po Baszcie (i niektórzy mówią wtedy na Czesię, studentkę polonistyki, „księżniczka”, co przyjemnie w uszach brzmi). Ktoś z kolegów rzucił, że w Wielkiej Brytanii urodzi się książątko.