Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Zero litości dla terrorystów

Walka o wschód Ukrainy: Jak wygrać Donieck?

Separatyści przed domem Rinata Achmetowa w Doniecku Separatyści przed domem Rinata Achmetowa w Doniecku Kyodo/MAXPPP / Forum
Prezydent elekt Petro Poroszenko zapowiedział, że akcja przeciwko terrorystom na wschodzie kraju będzie kontynuowana. Separatyści usłyszeli twarde słowa, może najtwardsze od początku konfliktu: że nie będzie litości, wszyscy, którzy z bronią w ręku walczą przeciwko Ukrainie, zabijają, sieją zniszczenie, nie mogą liczyć na pobłażanie.

Ukraińskie wojsko nie wycofa się, póki choć jeden terrorysta pozostanie żywy. Nie będzie litości ani wybaczenia dla bandytów i rabusiów. Poroszenko dał do zrozumienia, że akcja antyterrorystyczna trwa zbyt długo; jeśli ma być skuteczna, musi być szybka i zdecydowana.

Nawet w kampanii wyborczej nie mówił tak ostro. Teraz, mając silny mandat, pochodzący z wyborów powszechnych, wygranych bezapelacyjnie już w pierwszej turze, jest w innej sytuacji. Ukraińcy dali mu prawo podejmowania decyzji, przywrócenia spokoju, bo tego pragną najbardziej. Na efekty nie trzeba było czekać. Gdy w nocy z poniedziałku na wtorek separatyści zajęli lotnisko w Doniecku, reakcja była prawie natychmiastowa.

Ten port lotniczy – największy na wschodzie Ukrainy – jest punktem strategicznym, z bardzo długim pasem startowym, co umożliwia lądowanie dużych samolotów transportowych. Mógł tu wylądować desant, z Rosji czy Kaukazu, szybciej i sprawniej, niż gdyby musiał się przedzierać przez granicę lądową. Kto ma lotnisko, ten ma władzę, można powiedzieć. Jak w Słowiańsku, gdzie separatyści zajęli lotnisko, co dało im na długo wielką przewagę.

Tym razem ukraińskie wojsko użyło desantu, w ciężkim i zdecydowanym boju odbito lotnisko, separatyści ponieśli ciężkie straty. Oficjalnie podano liczbę 40 zabitych. Ale była też informacja, że zginęło 200 separatystów. Trudno powiedzieć, która liczba jest prawdziwa, na wschodzie trwa gorąca wojna, ale także wojna informacyjna. Wiele podawanych newsów okazuje się w końcu nieprawdą, tyle że potrzeba czasu, żeby informacje zweryfikować. I o to też chodzi, żeby przestraszyć przeciwnika. Więc nie wiadomo, ile osób straciło życie. Nie wiadomo też, ile ciężarówek z najemnikami kaukaskiego pochodzenia przedarło się z Rosji przez ukraińską granicę, czy było ich rzeczywiście 40. Pewne jest jedynie to, że władze Ukrainy zwróciły się do Rosji o baczniejszą kontrolę i uszczelnienie swoich granic, żeby powstrzymać napływ najemników. Z pewnością w Doniecku walczy coraz więcej niemiejscowych osób, co słychać po akcencie. Nikt jednak nie zna szczegółowych danych, oczywiście.

Lotnisko donieckie należy do Rinata Achmetowa, on wybudował nowoczesny terminal i drugi pas. Otwarto je na EURO 2012. Wcześniej był to port, gdzie hulał duch socjalizmu, może nawet stalinizmu, było szaroburo i śmiesznie. W hali dworca mieszkały bezpańskie psy. Nie wiadomo, jak wielkie są dziś zniszczenia i kiedy zostaną wznowione loty.

Separatyści próbowali też przejąć dworzec kolejowy, także przebudowany na piłkarskie mistrzostwa. Psy też tam mieszkały, były łagodne i przyjazne, lubiły przesiadywać w bufecie. A toalety były śmierdzące i obrzydliwe. Dworzec, jako strategiczne miejsce, także nie mógł pozostać w rękach separatystów. W walkach zginęło dwóch przypadkowych cywilów.

W środę było słychać mniej strzałów, kiedy dochodziły ich odgłosy z okolicy budynku SBU, zajętego przez separatystów, mer Doniecka prosił mieszkańców, żeby nie wychodzili z domów bez potrzeby i nie zbliżali się do okien. Im mniej ofiar, tym lepiej.

Z Doniecka wyjeżdża coraz więcej osób, choćby do Kijowa. Choć życie w mieście toczy się prawie normalnie, działa transport, sklepy – te dalej od centrum – są woda i pieczywo. Trwa jednak polowanie na dziennikarzy, którzy muszą mieć się na baczności, porywani są też ludzie wyglądający podejrzanie. Jak polski ksiądz Paweł Witek, który nazbyt wścibsko przyglądał się barykadom, wymachując przy tym różańcem. Ksiądz został szczęśliwie uwolniony; Donieck z pewnością nie jest miastem do uprawiania turystyki, za pokój lepiej się modlić w bezpieczniejszym miejscu niż centralny plac tego miasta… Tu toczy się bezwzględna walka. Jak się skończy? Dziś szala wydaje się przechylać na stronę ukraińskiej armii i władz w Kijowie. Jednak zdobywając centrum miasta, należy się liczyć ze zniszczeniem własnej infrastruktury, zapewne też ze śmiercią cywilów, a to nie są łatwe decyzje. Chaosem, jaki dziś panuje w mieście, trudno zarządzać.

Wydaje się, że koniecznym i skutecznym byłoby uszczelnienie granicy z Rosją, zatrzymano by w ten sposób przepływ broni i najemników. Czy ukraińska armia jest w stanie to ogarnąć? Trzeba będzie Ukrainę posklejać. Im mniej ofiar, mniej śmierci i nieszczęść, tym łatwiej będzie to zrobić. Bez względu na to, czy Doniecka Republika przetrwa, czy upadnie.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną