Zwyczajne dziewczynki obchodzą urodziny, krojąc tort i bawiąc się z koleżankami. Tymczasem Alani Santos leczy gruźlicę, kalectwo i cukrzycę. Bo przecież nie jest zwyczajną dziewczynką, tylko najsławniejszym cudownym dzieckiem Brazylii. W oczekiwaniu na jej uzdrawiający dotyk ustawiają się kolejki w całym kraju. Własne 10 urodziny mała święta rozpoczyna na gościnnych występach w São Paulo, a jeszcze tego samego dnia wieczorem demonstruje lecznicze moce pod Rio de Janeiro, w swoim rodzinnym São Gonçalo.
Tam, w przystrojonej balonikami hali wciśniętej między rzeźnika a cukiernię, cierpliwie wyczekuje już tłum wielbicieli. Na kilkugodzinnej mszy wygłasza kazania kilku pastorów, z których pierwszy potrzebuje ledwie pięciu minut, żeby wpaść w szloch. Młody wokalista co pół godziny podrywa publiczność hitami o Duchu Świętym, w połowie imprezy już co drugi widz na sali pokrzykuje „Alleluja!” i „Wola Boża!”, często bez związku z wydarzeniami na scenie. Przez cały czas nie milknie podniosła muzyka.
Gdy emocje są już rozgrzane, do akcji wkracza Alani. Pod sceną ustawia się długa kolejka chromych. Dziewczynka zamyka oczy, każdemu na kilka sekund kładzie dłonie na głowie. Anielska muzyka podkręcona na full, dwie kobiety mdleją. „Czy myślicie, że zdarzył się dziś cud?!” – woła przez mikrofon ojciec Alani, Adauto, a publiczność głośno potwierdza. Starszy mężczyzna zapewnia, że ustał mu krwotok wewnętrzny, ciężarna kobieta z płaczem pokazuje odczyt poziomu glukozy we krwi: nie jest już chora na cukrzycę! Staruszka z przetrąconą stopą wydaje się niepewna. „Siostro, jesteś uleczona! Rano nie mogłaś chodzić, a dziś pobiegniesz! Ruszasz na mój znak, wszyscy liczymy razem. Raz!