Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Nowy złoty wiek Polski według „Economist”

The Economist
Słynny, prestiżowy tygodnik brytyjski publikuje serię artykułów o Polsce. A w nich... niemal same zachwyty nad naszym krajem. Za co nas chwali, a za co gani?

Czas prosperity

„Od czasów rządów królów epoki jagiellońskiej w XVI wieku, gdy Polska rozciągała się od Bałtyku aż po Morze Czarne, kraj ten nie prosperował tak dobrze, nie był tak stabilny, zjednoczony i wpływowy jak teraz” – pisze Vendeline von Bredow w głównym artykule „Drugi wiek Jagiellonów”, który jest częścią 10-stronicowego raportu poświęconego Polsce. Dziennikarka jest m.in. korespondentką magazynu w Europie Środkowo-Wschodniej. „Economist” w kilku innych artykułach pisze też m.in. o polskim rolnictwie, Kościele, polityce zagranicznej i perspektywach na przyszłość.

W głównym artykule brytyjski tygodnik pisze, że gdy w 1989 roku upadła żelazna kurtyna, Polska była bliska bankructwa. Miała przerośnięty, nieefektywny sektor rolniczy, koszmarne drogi i połączenia kolejowe oraz gospodarkę nie większą od sąsiedniej, znacznie większej Ukrainy. Nadzieje dla Polski były niskie. Jednak, jak czytamy w tygodniku, rygorystyczna gospodarcza terapia szokowa na początku lat 90. wprowadziła Polskę na właściwe tory. „Reformy rynkowe objęły rezygnację z kontroli cen, ograniczenie wzrostu płac, cięcia dotacji dla towarów i usług oraz zrównoważenie budżetu. Lekarstwo było bolesne, ale po kilku latach ostrej recesji w latach 1990–91 Polska zaczęła ponownie rosnąć” – pisze tygodnik.

Ten wzrost już się nie zatrzymał, a dodatkowym impulsem było wstąpienie Polski do Unii Europejskiej w 2004 roku. Tygodnik przytacza też liczby i tabele: wskaźnik PKB na jedną osobę jest na poziomie 67 proc. unijnego (w 1989 proc. wynosił 33 proc), a gospodarka jest prawie trzy razy większa od ukraińskiej. Co więcej, to jedyna duża gospodarka, która uniknęła recesji podczas kryzysu finansowego (co – jak zauważono – zawdzięcza szczęściu, ale także polityce fiskalnej i monetarnej oraz elastycznemu kursowi wymiany złotego, wciąż skromnemu nastawieniu na handel międzynarodowy i niskiemu zadłużeniu gospodarstw domowych i przedsiębiorstw). Teraz – według „Economist” – Polska jest postrzegana jako jedno z sześciu dużych państw członkowskich. Obok Niemiec, Wielkiej Brytanii, Włoch, Francji i Hiszpanii.

„Economist” dostrzega też, z jaką uwagą od początku ukraińskiego kryzysu światowi przywódcy traktowali Donalda Tuska i Radosława Sikorskiego. „Pomimo burzliwych stosunków w przeszłości od czasu upadku imperium sowieckiego Polska była zdecydowanym zwolennikiem niezależnej, wolnej i silnej Ukrainy – zwłaszcza jako buforu między Polską a Rosją” – pisze von Bredow.

Wyzwania dla Polski

Co jest zmartwieniem Polski? Niestabilność na wschodzie, ponieważ – jak przypomina gazeta – w zeszłym roku 60 proc. gazu do Polski importowano z Rosji. Kryzys ten doprowadził do tego, że gospodarka zwolniła, a stopa bezrobocia wzrosła. Niepokój podsyca zaś nieudana odpowiedź na skandal podsłuchowy w zeszłym tygodniu, gdy służby wtargnęły do jednej z redakcji. To – diagnozuje gazeta – może pomóc Prawu i Sprawiedliwości w jesiennych wyborach samorządowych, a także przyszłorocznych parlamentarnych i prezydenckich. Rządy PiS nazwano „chaotycznymi”, ale – jak zauważono – „wspomnienia blakną”.

Łyżka dziegciu? Reformy w Polsce są nieukończone w wielu sektorach, m.in. rolnictwie. Wciąż nie udało się zmniejszyć przepaści między zasobnym zachodem a biednym wschodem kraju. Jedną z najważniejszych decyzji będzie ustalenie, czy i kiedy przystąpić do strefy euro (czemu teraz przeciwne jest dwie trzecie opinii publicznej w Polsce).

Największym wyzwaniem dla gospodarki będzie zaś próba uniknięcia pułapki średniego dochodu, a w konsekwencji utknięcie na obecnym poziomie. Polacy nie oszczędzają ani nie inwestują wystarczająco w gospodarkę, by przejść z bycia europejskim podwykonawcą do gospodarki z globalnymi i innowacyjnymi firmami – zauważa gazeta.„

Kolejnym bólem głowy Polski jest demografia. Polska – jak zauważono – ma jeden z najniższych wskaźników dzietności w Unii Europejskiej i pozostaje krajem emigrantów.

Ale najpilniejszym zadaniem, jakie stoi przed Polską, jest odchudzenie sektora administracji publicznej. „Od upadku komunizmu liczba urzędników zwiększyła się prawie trzykrotnie do co najmniej 460 tys. osób. Sukcesy firm prywatnych są hamowane przez nadmierną biurokrację sektora publicznego. To jeden z powodów, dlaczego najzdolniejsi i najlepiej wykształceni Polacy wyjeżdżają za granicę” – czytamy.

Polityka zagraniczna i gospodarka

„Economist” oddzielny artykuł poświęca także m.in. polityce zagranicznej. Tygodnika przypomina, że przez większość dekad XX wieku Polska była raczej sceną niż graczem w polityce międzynarodowej. Po wyjściu z komunizmu skupiła się najpierw na transformacji z dyktatury z centralnie planowaną gospodarką do gospodarki wolnorynkowej, a Polacy widzieli niemożliwą do pokonania przepaść między nimi a Zachodem. To zaczęło się zmieniać po przystąpieniu do UE. W raporcie cytowany jest Aleksander Kwaśniewski: „Polacy są wciąż zakochani w Unii po 10 latach od akcesji i wierzą, że razem możemy przenosić góry, podczas gdy zachodnie kraje unijne przechodzą kryzys wieku średniego, pozostając w Unii od dekad„. Jak czytamy, „rząd Tuska jest pierwszym polskim rządem, który jest wyraźnie prounijny i proniemiecki”. Jak zauważono, poprzedni rząd – Prawa i Sprawiedliwości – był sceptyczny wobec członkostwa Polski w Unii, Niemców i Rosjan traktował z wyraźną odrazą. Dziennikarze zwracają uwagę, że mimo ran z przeszłości Niemcy i Polska są dziś ze sobą związane i mają polityczne i handlowe interesy. Zauważono także dobre relacje na linii Merkel-Tusk i Sikorski-Steinmeier. „Tusk pochodzi z Gdańska, który był częścią niemieckiego imperium do końca pierwszej wojny światowej, i rozmawia z Merkel po niemiecku, zwracając się do niej intymnym „Du” – pisze „Economist”. Przypomniano także, że Merkel jest w jednej czwartej Polką – jej dziadek Ludwig Kazimierczak walczył w polskiej armii.

„Stosunki między Niemcami a Polską oraz Niemcami a Francją są bliższe niż między Francją a Polską, choć i te się poprawiły, odkąd François Hollande został prezydentem” – pisze gazeta. Cytuje też opinię polityków opozycji, którzy twierdzą, że Tusk za mocno chciał poprawić stosunki z Niemcami i Rosją, a powinien baczniejszą uwagę zwracać na wschód, patrzeć szeroko, od Bałtyku po Morze Czarne. Sporo miejsca poświęcono też wysiłkom tandemu Tusk-Sikorski włożonym w rozwój konstruktywnych stosunków z Rosją. W artykule przedrukowano również okładkę marcowego numeru czeskiego liberalnego tygodnika „Respekt” z Radosławem Sikorskim, którego nazwano „nowym liderem Europy”. Mowa też o stosunkach z Ameryką – wycofaniu się z tarczy przeciwrakietowej w Czechach i Polsce (i niefortunnym terminie ogłoszenia decyzji: 17 września 2009 r. w 70. rocznicę sowieckiej napaści na Polskę), ale także ostatniej wizycie Obamy w Polsce, podczas której zadeklarował, że przeznaczy 1 mld dolarów na wzmocnienie obecności USA w Europie.

Każdy kocha Wrocław

W innym artykule, poświęconym gospodarce i biznesowi, dziennikarze opisują problemy związane z polskim przemysłem stoczniowym: „Kiedyś stocznia w Gdańsku zatrudniała 17 tys. pracowników, dziś ok. tysiąca” – czytamy. Mowa też o umowie sprzedaży 75 proc. stoczni Siergiejowi Tarucie, gubernatorowi z Donbasu: „Taruta musiał mieć nadzieję, że państwo nadal będzie dotować stocznię, walczącą ze starymi długami, umowami ze związkami zawodowymi i trudnymi prawami rynku”. Zwraca się też uwagę na czynnik, który pomógł polskiemu przemysłowi, czyli umowy na podwykonawstwo, zwłaszcza w niemieckich firmach. „Fabryka Volkswagena w Poznaniu zatrudnia 6,9 tys. pracowników i produkuje 155 tys. aut rocznie. Niemiecka grupa MAN produkuje trzy modele TIR-ów i autobusy miejskie w trzech fabrykach w Polsce, a Hugo Boss, niemiecka firma odzieżowa, ma fabrykę obuwia w Radomiu” – piszą dziennikarze. Polski eksport dzięki dostawom do Niemiec kwitnie i stanowi dziś 46 proc. PKB. Mowa też o górnictwie (kiedyś zatrudniał 120 tys. osób, dziś skurczyło się to o dwie trzecie). Zwrócono uwagę na Katowice (ma 56 centrów biznesowych, oferujących wszystko: od usług IR po doradztwo), a także Wrocław, który – jak napisano – „często mówi się, że ucieleśnia sukces polskiej transformacji”. „Każdy kocha to miasto nad Odrą z 12 wyspami i 130 mostami” – piszą dziennikarze.

W artykule „Ściana Wschodnia” mowa przede wszystkim o Radiu Maryja, które wciąż odgrywa ważną polityczną rolę jako ultrakonserwatywna stacja, stanowiąca medium dla ludzi, którym obca jest nowa kultura biznesu (uznawana przez nich za upadek społeczeństwa). „Najbardziej zagorzali słuchacze Radia Maryja to zwykle ludzie starsi, mieszkańcy wiejskich obszarów we wschodniej Polsce i głosujący na konserwatywny PiS. Są częścią tzw. Polski B, biedniejszej, mniej rozwiniętej i skierowanej przeciwko tzw. Polsce A, czyli centrom wzrostu w Warszawie, Poznaniu i Wrocławiu” – pisze gazeta. Dziennikarze piszą o historycznych powodach podziału kraju (sięgających jeszcze czasów XVIII-wiecznych rozbiorów i podziału Polski między rozwijające się Prusy, Austro-Węgry i carską Rosję). Po pierwszej wojnie światowej – czytamy – niepodległa Polska wykonała dobrą robotę, by zunifikować trzy części kraju pod względem administracyjnym, ekonomicznym i politycznym. Po drugiej wojnie komunistyczni przywódczy zamienili cały kraj na równie nędzny, a po upadku komunizmu różnice ujawniły się na nowo.

Mowa również o okresie rządów PiS. Dziennikarze przytaczają dowcip: „Rząd PiS był najbardziej zaawansowany technologicznie na świecie: bo był kontrolowany przez radio”. Gazeta zwraca uwagę, że członkostwo w UE dało także zastrzyk rozwojowy dla wschodniej Polski, choć nadal nie wszystkie przepaście zostały zasypane. Więcej miejsca poświęcono Lubelszczyźnie, regionowi, który się wyludnia.

Rolnictwo ma się dobrze. Może nawet zbyt dobrze?

Osobny artykuł – „Kraina mleka i jabłek” – poświęcono rolnictwu, które według gazety jest „prawdopodobnie największym beneficjentem członkostwa Polski w Unii Europejskiej”, choć – jak zauważono – polscy rolnicy byli początkowo niechętni przystąpieniu do Unii. „To było szczęśliwym zaskoczeniem, gdy do Polski zaczęły spływać pieniądze: 40 mld euro w latach 2007–13 i kolejne 42,4 mld od dziś do 2020 roku”. Ze względu na środki unijne dochody rolników potroiły się od czasu wejścia do UE. W ciągu ostatniej dekady Polska podwoiła też produkcję drobiu i stała się europejskim liderem w produkcji owoców miękkich i grzybów.

Ale subsydia są tylko częściowym błogosławieństwem, ponieważ – według opinii cytowanego lobbysty z branży rolniczej – członkostwo w UE spowolniło reformy w rolnictwie. Wspomina się także o krytycznym raporcie OECD ws. KRUS. „Wielu rolników zachowuje skrawki ziemi tylko po to, by korzystać z KRUS”. Rolnicy – podkreślają dziennikarze – są ważną grupą społeczną, bo stanowią 39 proc. populacji. PSL – jako partia reprezentująca rolników – według gazety jest słaba i w nadchodzących wyborach może mieć problem z przekroczeniem 5 proc. progu wyborczego. Rolnicy obawiają się także kryzysu ukraińskiego.

Jasienica, Hoser, Oko – twarze polskiego Kościoła

Artykuł poświęcony polskiemu Kościołowi rozpoczyna się od opisu scen sprzed Wielkanocy, gdy polska telewizja pokazywała parafian stojących przed zamkniętym – na polecenie abp. Henryka Hosera – kościołem w Jasienicy. Według gazety akcja arcybiskupa była symptomatyczna dla Kościoła w Polsce, który zamyka się na dialog i nie ma kontaktu z Polakami, zwłaszcza młodymi i zurbanizowanymi. Dziennikarze opisują konflikt ks. Wojciecha Lemańskiego, który „ośmielił się krytykować sprzeciw Kościoła wobec zapłodnienia in vitro i pobłażanie dla seksualnych nadużyć”. Gazeta cytuje także naszego redakcyjnego kolegę, publicystę Adama Szostkiewicza, który mówi, że Lemański praktykował dialog Wojtyły. Byłemu papieżowi i jego roli poświęcono również sporą część artykułu. Gazeta wspomina też wypowiedź Tadeusza Pieronka: „Ideologia gender jest gorszym zagrożeniem niż nazizm i komunizm”. Mowa także o ks. Dariuszu Oko, który sprzeciwia się „maniakom narkotyków i seksu”. „To tak jakby Kościół potrzebował wroga, by się zdefiniować, i tak jakby nie mógł walczyć z nową, normalną rzeczywistością”.

I na koniec w artykule dotyczącym przyszłości „Zawodząc pesymistów” dziennikarze zastanawiają się nad tym, czy obecny dobry okres Polski może trwać, skoro – jak piszą – historia uczy Polaków, by być pesymistami i wątpić w siebie. Według diagnoz, na które powołuje się magazyn, wzrost Polski w tempie szybszym niż na zachodzie Europy będzie trwać co najmniej do 2030 roku, choć jeśli nadal chce błyszczeć, Polska musi rozwiązać kilka problemów. Wśród nich wymieniono demografię (czytamy: główne przyczyny w tym katolickim kraju są praktyczne i finansowe; młodzi uważają, że nie stać ich na więcej niż jedno dziecko). Problemem jest nie tylko dzietność, ale także emigracja młodych (według szacunków z Polski od 2004 r. wyjechało 2,1 mln osób, głównie do krajów zachodniej Europy). Mowa również o wysokim wskaźniku bezrobocia młodych (26 proc. w porównaniu do 23 proc. w Europie), a także umowach śmieciowych. „Optymiści trzymają kciuki za wzrost dochodów Polski i poprawę jakości życia, które zastopują emigrację i sprowadzą Polaków z powrotem” - piszą dziennikarze i wskazują, że częściowym rozwiązaniem może być imigracja z sąsiedniej Ukrainy, Mołdowy, Białorusi, a nawet Afryki lub Azji.

I konkluzja: „Sektor państwowy nie zostanie zreformowany w ciągu nocy. Ani polski deficyt demograficzny nie będzie szybko zasypany. Jednak po 25 latach Polska ma wysokie oczekiwania – zarówno wobec świata, jak i samej siebie”.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną