Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Pod ostrzałem

Ukraina: prosto z frontu

Nowy nabór ochotników do batalionu „Sicz” sił resortu spraw wewnętrznych przed złożeniem przysięgi w Kijowie, 26 sierpnia. Nowy nabór ochotników do batalionu „Sicz” sił resortu spraw wewnętrznych przed złożeniem przysięgi w Kijowie, 26 sierpnia. Valentyn Ogirenko/Reuters / Forum
Siły prorosyjskie kontratakują, a Ukraińcy usztywniają swoje stanowisko – oczekują od rządu pełnego zwycięstwa. Nie chcą już słyszeć o negocjacjach.
Donieck - jedna z ofiar ognia artylerii, 23 sierpnia.Maxim Shemetov/Reuters/Forum Donieck - jedna z ofiar ognia artylerii, 23 sierpnia.

Największym koszmarem, który może spotkać mieszkańców Mariupola nad Morzem Azowskim, jest powtórka z Doniecka i Ługańska, czyli oblężenie miasta. Szczególnie obawiają się tego liczni uchodźcy, którzy niedawno przyjechali do tego półmilionowego miasta. Sądzili, że będzie ono bezpieczne i że Kijów już nie straci nad nim kontroli. Jednak kilka dni temu do pobliskiego Nowoazowska wjechały rosyjskie czołgi i weszła piechota. Stamtąd do Mariupola jest już tylko 40 km.

Gubernator obwodu donieckiego Serhij Taruta, który też uciekł ze swojej oficjalnej siedziby i teraz rządzi z Mariupola, zapewnia, że wszystko jest pod kontrolą. Nikt w to jednak nie wierzy. Siły stacjonujące w mieście i jego okolicach nie będą w stanie odeprzeć wroga. – Jeśliby tu wjechali, wystarczyłaby im godzina na zajęcie Mariupola – mówi jeden z gwardzistów w pobliżu blokady ze strony Nowoazowska.

Po zajęciu tego miasteczka w połowie drogi do granicy z Rosją wszyscy spodziewają się ataku separatystów na Mariupol. Jeśli myślą oni o odcięciu Ukrainy od morza, a także od dostaw przez największy w tym rejonie port, nie mają innej drogi. Jeszcze na początku tygodnia nie było jasne, czy zaatakują Mariupol od strony Nowoazowska, czy okrążą miasto i uderzą od drugiej strony, gdzie nie przygotowano obrony.

Mariupol czeka

Część mieszkańców zareagowała standardowo: na drogach wyjazdowych z miastach widać wypchane niemal po dach samochody, a nawet zorganizowane kolumny pojazdów. Często pojawiają się kartki z napisem „dzieci”. Ci, którzy nie zamierzają się stąd ruszać, zorganizowali demonstrację „Mariupol się nie podda”, w której uczestniczyło ponad dwa tysiące osób. „Chwała Ukrainie” – krzyczał tłum.

Polityka 36.2014 (2974) z dnia 02.09.2014; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 8
Oryginalny tytuł tekstu: "Pod ostrzałem"
Reklama