Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Jest rozejm, nie ma pokoju

Chwila oddechu przed dalszym zaostrzeniem konfliktu. Putin łatwo nie odpuści

Kijów. Demonstracja poparcia człokostwa Ukrainy w NATO w drugim dniu szczytu sojuszu w Newport. Kijów. Demonstracja poparcia człokostwa Ukrainy w NATO w drugim dniu szczytu sojuszu w Newport. Maxim Nikitin/ ITAR-TASS / Forum
Rozejm podpisany w Mińsku przez grupę kontaktową Ukraina – Rosja – OBWE oraz zawieszenie broni w Donbasie, jakie obowiązuje od piątku, bo prezydent Petro Poroszenko nakazał natychmiast wstrzymanie ognia, to pozytywne informacje. Ale nie do końca.
Premier David Cameron i prezydent Petro Poroszenko w Newport podczas szczytu NATO.Paul Shaw, Crown copyright/Flickr CC by 2.0 Premier David Cameron i prezydent Petro Poroszenko w Newport podczas szczytu NATO.

Wynegocjowany i podpisany w Mińsku dokument przewiduje wycofanie sprzętu wojskowego z Donbasu, wymianę jeńców i utworzenie korytarzy humanitarnych. Dokument podpisali także przedstawiciele Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej. Nie wiadomo, na jakich warunkach zostali dopuszczeni do rozmów i czy Ukraińcy nie odczytają tego jako zdrady ze strony prezydenta. Petro Poroszenko podkreślał przecież, że z terrorystami nie rozmawia.

Na razie wymiana jeńców wydaje się najważniejszym punktem tego porozumienia. Bo faktycznie poprawi położenie ludzi, zwłaszcza ukraińskich żołnierzy i ochotników wziętych do niewoli. Może się zacząć już w sobotę.

Jeśli chodzi o wycofanie sprzętu, to można mieć pewne obawy, czy do tego dojdzie. Wycofanie dokąd? Do Rosji, przez wciąż dziurawą jak sito granicę ukraińską? A dalej co się stanie? Sprzęt będzie stał przy granicy i czekał na dogodną chwilę? Separatyści już w piątek oświadczyli oficjalnie, że podpisanie rozejmu nie oznacza rezygnacji z odłączenia Donbasu od Ukrainy.

Zwłaszcza że o przyszłości obu zbuntowanych republik nie rozmawiano w Mińsku. Czy rozejm jest zamrożeniem na chwilę – dłuższa lub krótszą – konfliktu na wschodzie? Wiadomo, że Ukraina nie zgodzi się na podział terytorium, wiadomo, że spór będzie trwał. Wiadomo, że separatyści nie opuszczą Ukrainy, korzystając z korytarzy humanitarnych. Co się zmieni na trwale?

Wygląda na to, że rozejm i zawieszenie broni to jedynie chwila odsapki przed kolejnym zaostrzeniem kryzysu. Żeby strony mogły zebrać siły. Żeby Ukraińcy mogli otrzymać broń: na szczycie NATO w Newport zapadła zgoda, że kraje członkowskie, jeśli uznają za stosowne, mogą sprzedawać broń do Kijowa. NATO nie będzie interweniować zbrojnie, przekaże jedynie pomoc medyczną i kamizelki kuloodporne ukraińskim siłom rządowym.

Ukraińcy pilnie potrzebują tego rozejmu żeby przetrwać zimę, która już lada miesiąc. Nie będzie łatwo, na Ukrainie – najprawdopodobniej – nie będzie zimą zajęć w szkołach, trzeba tak drastycznie oszczędzać gaz i energię.

Ukraińskim siłom nie wiodło się ostatnio na froncie, musiały oddać wiele strategicznych punktów i miast, nie bardzo wiadomo, czy udało się obronić Mariupol, bo doniesienia są sprzeczne. Poroszenko jest do rozejmu zmuszony. Po początkowych sukcesach karta na wschodzie odwróciła się, Ukraińcy są podzieleni dziś może bardziej niż kilka miesięcy temu, pytają, kto jest wrogiem, kto przyjacielem.

Czy Poroszenko straci poparcie przed wyborami parlamentarnymi? Trudna sprawa. Prezydent wie, że zawieszenie broni jest w tej chwili najlepszym wyjściem dla Kijowa. Faktycznie, bo może przestaną ginąć ludzie, młodzi ochotnicy i cywile, może powstrzyma się zniszczenie miast i wsi, mostów, kolei, dróg. Ktoś będzie musiał to za chwilę odbudować, ktoś będzie musiał za to zapłacić. Pytanie, czy druga strona będzie chciała dotrzymać warunków i to na separatystach wisi dziś odpowiedzialność za powstrzymanie rozlewu krwi. Na razie w Kijowie nikt nie wierzy, że dotrzymają słowa.

Ukraina musi się skupić na wdrożeniu reform politycznych i gospodarczych. Prowadzenie wojny to wyklucza. Gdy giną ludzie nikt nie ma głowy na zajmowanie się restrukturyzacją administracji, to oczywiste. Parlament ukraiński nadal nie ratyfikował umowy stowarzyszeniowej z Unią.

Umieranie jest bez sensu, zabijanie jest też bez sensu. Cała ta wojna jest bez sensu. To dziś widać najlepiej, zawarty rozejm to stan, gdy nie ma zwycięzców ani zwyciężonych. Nikt nie zyskał, stracili wszyscy, bo ludzie ginęli po obu stronach. Spłonęły miasta i wsie, ofiarami konfliktu stali się niewinni ludzie, pasażerowie malezyjskiego Boeinga 777.

Jest jeszcze jedna zagadka: Władimir Putin. On nie zrezygnuje łatwo. Rosja nie jest wprawdzie – oficjalnie – stroną tego konfliktu, ale faktycznie przecież jest, bo stoi po stronie separatystów, dostarcza im uzbrojenie i żołnierzy, w ich imieniu przemawia. Ale czy rozejm jest dla Putina sukcesem? Co oznacza dla Rosjan, dla separatystów? Z pewnością nie zwycięstwo. Choć wciąż nie kapitulację. Rozejm nie został zawarty wedle planu Putina i na jego warunkach, rosyjski prezydent nie zostanie laureatem pokojowego Nobla.

Jedno, co Putin osiągnął dzięki wojnie prowadzonej na Ukrainie, to wzrost antyrosyjskich nastrojów wśród ukraińskiej ludności, zacieśnienie relacji Kijowa z Brukselą i Stanami Zjednoczonymi oraz mobilizacja intelektualna dowództwa i państw NATO, decyzja o powołaniu nowych sił szybkiego reagowania na wschodniej granicy sojuszu, większe zaangażowanie w krajach bałtyckich i w Polsce. Czy rosyjski prezydent chciał obudzić NATO? Raczej wątpliwe, to wypadek przy pracy. Może więc rozejm podpisany w Mińsku – a nie odbyło się to zapewne bez przyzwolenia Kremla – to odpowiedź, próba zastopowania dalszych sankcji i pomysłów, jak się Moskwie nie dać zrobić na szaro.

Ukraińcy mogą teraz zająć się przygotowaniami do wyborów (pewnie i tak nie odbędą się na wschodzie) i do zimy. Problemów, jakie trzeba rozwiązać, wystarczy dla tej ekipy polityków i dla następnej także. Żeby tylko wystarczyło dobrej woli i rozsądku politycznego.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną