Amerykański prezydent robił, co mógł, aby wyplątać swój kraj ze zbrojnych eskapad na drugi koniec świata. Teraz przymuszony okolicznościami wraca na ścieżkę wojenną. W Estonii powiedział Władimirowi Putinowi: ani kroku dalej. Co więcej – chce Polskę i kilka innych państw Europy zabrać ze sobą do Iraku i Syrii, gdzie jak wirus rozprzestrzenia się Państwo Islamskie.
Można powiedzieć: co nas ten Irak obchodzi? Amerykanie sami stworzyli to państwo od podstaw, potem – jak się zdaje – za szybko je opuścili.