Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Marokański raj polskiego hipisa

Uroki życia w Tangerze

Medyna w Tangerze, agrafce spinającej Afrykę i Europę. Medyna w Tangerze, agrafce spinającej Afrykę i Europę. Jakub Ciećkiewicz
Realność nie ma tu żadnego znaczenia – mówi Tomasz Kawiak, ps. Tomek, rzeźbiarz, podróżnik i kontrkulturowy skandalista, który od 10 lat dzieli życie między Francję i Maroko. – W Tangerze nic nie jest wieczne czy prawdziwe. Wszystko jest wielką prowizorką.
Tomasz Kawiak, artysta hipis, który odświeżył mit TangeruJakub Ciećkiewicz Tomasz Kawiak, artysta hipis, który odświeżył mit Tangeru

Medynę Tangeru wypełnia szaleńcza energia: zakapturzony mężczyzna w dżalabii pędzi na ośle w dół uliczki; dostawca mięty z wysiłkiem pcha rozklekotany wózek; śniady starzec, w narzuconym na nagie ciało czarnym płaszczu, wygraża wokół chudą pięścią; ktoś biegnie, ktoś go goni, pieje kogut… – Szukasz chłopca, dziewczyny, kifu? – pyta handlarz. – Nie chcesz nic? Czy jesteś rasistą?

Tanger – agrafka spinająca Europę i Afrykę – to tygiel ras, kultur, religii, typów ludzkich. Miasto, w którym każde miejsce jest osobnym światem, wypełnionym odrębnym językiem: dariją, rifeńskim, hiszpańskim, francuskim…

W powietrzu unosi się zapach mięty i haszyszu.

Raj hochsztaplerów

Wolne miasto Tanger, a właściwie Międzynarodowa Strefa Wolnego Handlu (1923–56), zarządzana przez dziewięciu konsulów państw zachodnich – była prawdziwym rajem finansowym. Brak wiz, ceł, podatków i przepisów – wszystko to sprzyjało interesom. Banki spekulowały walutami i prały pieniądze (przez jeden z nich, w 1943 r., trafiły do Anglii podrobione funty z Sachsenhausen). Kwitła kontrabanda. Ulicami jeździły cadillaki, na wystawach leżały szwajcarskie zegarki i francuskie perfumy.

Po wojnie narodziła się czarna legenda Tangeru. W porcie, obok okrętu „Nylona Sida” – pirata, który organizował porwania na otwartym morzu, dokowały łodzie podwodne przemytników. W Grand Café de Paris handlował bronią Otto Skorzenny, który jako agent Abwehry wsławił się porwaniem Benito Mussoliniego. Po medynie chodzili zbiegli naziści i kolaboranci z Vichy, ekskomunikowani księża, lekarze pozbawieni praw do zawodu, prawnicy bez licencji... W świecie, gdzie wolno było niemal wszystko, każdy chciał zacząć od początku.

Polityka 41.2014 (2979) z dnia 07.10.2014; Na własne oczy; s. 108
Oryginalny tytuł tekstu: "Marokański raj polskiego hipisa"
Reklama