Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Francja w żałobie

W niedzielę w Paryżu odbędzie się marsz solidarności z ofiarami ataków terrorystycznych w siedzibie francuskiego tygodnika. Udział zapowiedzieli czołowi europejscy przywódcy, w tym Donald Tusk i Ewa Kopacz.

W niedzielę ulicami Paryża przejdzie marsz przeciwko terroryzmowi – na znak solidarności z ofiarami ataków. Udział w nim zapowiedzieli m.in. szefowie rządów Hiszpanii, Włoch, Wielkiej Brytanii oraz Polski. Obecny ma być też szef Rady Europejskiej Donald Tusk oraz szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker.

We francuskich mediach pojawiają się jednak głosy, że ze względu na napiętą sytuację i niewyjaśnione wszystkie okoliczności zamachów marsz powinien zostać przesunięty na inny termin.

 

Francja w żałobie po zamachachValentina Calà/Flickr CC by SAFrancja w żałobie po zamachach

Tymczasem francuska żandarmeria opublikowała film i zdjęcia z przygotowań do akcji w drukarni w Dammartin-en-Goële, w której zginęli obaj napastnicy bracia Kouachi. Policyjna akcja w tym miejscu trwała zaledwie dwie minuty.

Hollande: Akt antysemityzmu

Kilka godzin po szturmie policji na specjalnie zwołanej konferencji prasowej prezydent François Hollande chwalił skuteczność oraz odwagę policjantów i żandarmów. Wezwał również do „solidarności, jedności i ostrożności”.

Zapewnił ponadto, że Francja będzie zwiększać środki na zabezpieczenie miejsc publicznych: – Musimy walczyć ze wszystkim, co może nas podzielić. Musimy być bezwzględni dla antysemityzmu. Atak na sklep koszerny był aktem antysemityzmu. Ci, którzy popełnili tę zbrodnię, nie mieli nic wspólnego z religią muzułmańską – mówił prezydent Francji.

Napastnicy przemówili

W piątek wieczorem francuska telewizja BFMTV wyemitowała nagrane w piątek wypowiedzi napastników (obaj sami skontaktowali się ze stacją). „Jesteśmy obrońcami proroka” – mówił Cherif Kouachi. Przyznał, że był finansowany przez emira Anwara al-Awlakiego, zabitego w 2011 r. w Jemenie z ostrzału z amerykańskiego drona.

Amedy Coulibaly przyznał z kolei, że był instruowany przez Państwo Islamskie. Mówił również, że pozostawał w kontakcie z braćmi Kouachi, a ich działania były koordynowane. Z rozmowy z Couliably wynikało, że nie żyje czterech zakładników (to mogłoby świadczyć o tym, że zginęli jeszcze przed szturmem komandosów). Rozmowy z napastnikami zostały zarejestrowane przed piątkową akcją policji.

W piątek media podały również, że odpowiedzialność za zamach przeprowadzony przez braci Kouachy na redakcję „Charlie Hebdo” odpowiedzialność wzięła Al-Kaida na Półwyspie Arabskim, która jest szczególnie aktywna w Jemenie.

CZYTAJ WIĘCEJ: Kim są napastnicy»

Szturm sił bezpieczeństwa

Ok. godziny 17.00 w piątek siły bezpieczeństwa przypuściły jednoczesny szturm na drukarnię w Dammartin-en-Goële i supermarket we wschodnim Paryżu. Bracia Cherif i Said Kouachi, domniemani sprawcy zamachu na redakcję „Charlie Hebdo”, zginęli w trakcie policyjnej akcji, nie żyje też napastnik z koszernego sklepu w La Marais, Amedy Coulibaly.

Jego domniemana wspólniczka, jak relacjonowały media, 26-letnia Hayat Boumeddiene, zbiegła z miejsca zdarzenia, wykorzystując zamieszanie. To jednak nieoficjalne informacje. Niektóre media spekulowały, że kobiety w ogóle mogło nie być w supermarkecie, inne podawały, że wspólnikiem był mężczyzna. Boumeddiene jest poszukiwana przez policję, która ostrzega, że kobieta jest uzbrojona i może być niebezpieczna.

W wyniku piątkowych wydarzeń rannych zostało trzech policjantów, jeden poważnie. Wieczorem potwierdzono wstępne doniesienia o tym, że w sklepie zginęło 4 zakładników. Zostali oni najprawdopodobniej zabici przez napastnika. Ze sklepu z koszerną żywnością uwolniono 15 zakładników.

Uważany przez policję za zakładnika 27-letni grafik, który miał być przetrzymywany w drukarni, prawdopodobnie ukrył się w kartonie i ze swojej kryjówki przekazywał informacje policji. Bracia Kouachi, według wstępnych informacji, mieli nie wiedzieć o obecności mężczyzny.

Obława w drukarni

W piątek rano francuskie władze informowały, że bracia Kouachi – odpowiedzialni za zamach w redakcji „Charlie Hebdo” – zabarykadowali się w budynku drukarni w Dammartin-en-Goële. Wzięli jednego zakładnika, byli otoczeni przez policję. Operacja miała doprowadzić do „zneutralizowania” zamachowców. Cały pobliski teren zabezpieczono, zaapelowano o niewychodzenie z domów, zamknięto szkoły.

Dammartin-en-Goële znajduje się 40 km od Paryża i 20 km od lotniska Roissy-Charles de Gaulle.

 

Francuska siły bezpieczeństwa szykują się do ataku na zamachowcówTwitterFrancuska siły bezpieczeństwa szykują się do ataku na zamachowców

Strzelanina w Paryżu

W godzinach popołudniowych w piątek uzbrojony mężczyzna afrykańskiego pochodzenia wziął sześciu zakładników w koszernym sklepie spożywczym we wschodnim Paryżu.

Według nieoficjalnych informacji AFP w wyniku strzelaniny zginęły dwie osoby. 

Media, powołując się na francuską policję, informowały, że istnieje związek między dżihadystami podejrzanymi o dokonanie zamachu w redakcji „Charlie Hebdo”, zabójstwem policjantki, do którego doszło w czwartek, oraz piątkową strzelaniną we wschodnim Paryżu. Napastnik odpowiedzialny za piątkową strzelaninę miał być prawdopodobnie znajomym braci Kouachi i według doniesień domagał się ich uwolnienia.

Zamach na Paryż

Terroryści wtargnęli do siedziby redakcji francuskiego tygodnika satyrycznego „Charlie Hebdo” 7 stycznia 2015 r. Zabili 12 osób – dziesięcioro dziennikarzy i dwóch policjantów – w akcie zemsty za obśmiewanie na łamach pisma Abu Bakr al-Baghdadiego, przywódcy Państwa Islamskiego. W redakcji trwało właśnie codzienne kolegium. 

Zamachowcy –  bracia Said i Cherif Kouachi – zbiegli z miejsca zdarzenia, wykrzykując słowa „Allah Akbar”. Byli uzbrojeni w kałasznikowy i zamaskowani. Służby zgubiły ich trop w okolicach parku Buttes Chaumont, gdzie porzucili samochód. 

Zidentyfikowano ich jeszcze 7 stycznia późnym wieczorem. O udział w zamachu podejrzany jest jeszcze Hamyd Mourad, 18-latek, który dobrowolnie oddał się w ręce policji, kiedy zobaczył swoje nazwisko w mediach. Twierdził, że w chwili ataku przebywał w szkole. Tę wersję zdarzeń poświadczyli jego znajomi.

W czwartek bracia Kouachi napadli na stację benzynową w Villers-Cotterêt w północnej Francji.

Zdaniem agencji AFP działanie terrorystów było przemyślane i starannie przygotowane. Sprawcy mogli mieć przygotowanie wojskowe.

„Jestem zszokowany, że do takiego ataku mogło dojść do we Francji, która jest świecką republiką” – komentował Gerard Biard, redaktor prowadzący tygodnika „Charlie Hebdo”, który w czasie zamachu przebywał w Londynie. Prezydent Francji François Hollande nazwał to zdarzenie „zamachem terrorystycznym”.

Z ofiarami ataku na „Charlie Hebdo” solidaryzują się ludzie z całego świata. Zorganizowano manifestacje i protesty, przemówili przywódcy państw. Karykaturzyści, artyści profesjonalni i amatorzy udostępniali w internecie rysunki związane ze zdarzeniem i potępiające zamach na wolność słowa. „Je suis Charlie” (Jestem Charlie) – piszą internauci na znak solidarności.

 

 

Kim są sprawcy ataku na „Charlie Hebdo”

34-letni Said Kouachi w 2011 r. przebywał w Jemenie na studiach religijnych. Miał nawiązać wtedy kontakt z islamistą Anwarem al-Awlakim i przejść szkolenie w obozie Al-Kaidy – poinformował Reuters, powołując się na źródło w jemeńskim wywiadzie.

Natomiast według informacji, do których dotarł „Washington Post”, młodszy z braci, 32-letni Cherif Kouachi, został wciągnięty w nurt radykalnego islamu przez Farida Benyettou, który urządzał wojskowe szkolenia dla drobnych kryminalistów, których rekrutował do walk w Iraku. Jeszcze w 2005 r. Cherif był jednym z bohaterów reportażu z cyklu „Pieces a Convictions”, w którym przedstawiał się raczej jako fan rapu i „zwolennik ładnych dziewcząt” niż chodzenia do meczetu.

Obaj bracia, z pochodzenia Algierczycy, ale posiadający francuskie obywatelstwa, od kilku lat znajdowali się na „czarnej liście” służb amerykańskich i mieli zakaz wstępu na terytorium USA.

Kim jest napastnik, który wziął zakładników w sklepie koszernym

Amedy Coulibaly zginął podczas policyjnego szturmu na sklep koszerny w Paryżu, miał 33 lata. Prawdopodobnie to on zastrzelił w czwartek policjantkę w południowej części Paryża. Według  francuskiego dziennika „LibérationCoulibaly był dobrze znany policji. Zaczynał jako nastolatek od napadów i kradzieży. W 2001 r. trafił do więzienia, gdzie miał poznać Cherifa Kourachi, jednego z braci, którzy w środę zamordowali 12 osób w redakcji „Charlie Hebdo”.

Na islam przeszedł w więzieniu w 2009 r. W tym samym roku znalazł się w grupie kilkuset młodych ludzi, którzy spotkali się z ówczesnym prezydentem Sarkozym. Spotkanie było poświęcone bezrobociu wśród młodych. Coulibaly miał nawet proprosić prezydenta o autograf dla swoich sióstr.

Po raz kolejny trafił za kraty w 2010 r. za pomoc w ucieczce z więzienia Smaina Ait Ali Belkacema, który brał udział w ataku na paryskie metro w 1995 r. Coulibaly wyszedł na wolność w zeszłym roku.

Według mediów, wszyscy napastnicy działali w tej samej komórce zajmującej się werbowaniem i wysyłaniem rekrutów do walk w Iraku.

Kim jest domniemana wspólniczka napastniku ze sklepu koszernego

26-letnia Hayat Boumeddiene według relacji mediów Hayat pochodzi z Algierii. Jej poglądy zaczęły się radykalizować, gdy spotkała Coulibaly'ego w 2010 r. Była z mężczyzną w związku, choć formalnie nie byli małżeństwem. Od kilku lat nosiła chustę. Podejrzewana jest o udział w planowaniu zamachów. Według ABC News miała wielokrotnie rozmawiać przez telefon z żoną jednego z braci Kouachi, mowa o ponad 500 połączeniach telefonicznych. Pojawiły się jednak informacje, że kobieta mogła już jakiś czas temu wyjechać z Francji do Turcji. Według źródeł Le Figaro Boumeddiene wyleciała do Ankary z Madrytu 2 stycznia. Są podejrzenia, że podejrzana może już być w Syrii.

Hayat Boumeddiene i Amedy CoulibalyFrancuska Żandarmeria/materiały prasoweHayat Boumeddiene i Amedy Coulibaly

 

Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną