Bankowość prywatna, prężnie rozwijająca się nisza ekskluzywnych usług finansowych, ma pecha. Bankowcy chcieliby, aby kojarzyła się z miękkimi kanapami, darmową kawą i matczyną opieką nad pieniędzmi nadzianego klienta. Ostatnio jednak coraz częściej przypomina miły interfejs dla działalności przestępczej. W ubiegłym tygodniu kilkanaście redakcji, m.in. „Le Monde”, „Guardian” oraz BBC, opublikowało wspólny raport ze śledztwa w sprawie niestandardowej działalności szwajcarskiego oddziału prywatnej bankowości HSBC, czyli największego europejskiego banku. Na podstawie dokumentów, ujawnionych przez informatyka HSBC, bank miał pomóc ponad 100 tys. klientów w unikaniu opodatkowania. Siedli na kanapie, napili się kawy, a w tym czasie ich niezadeklarowane dochody przepadły w czeluściach rajów podatkowych. Śledztwa przeciwko HSBC toczą się już w USA, Francji, Belgii i Argentynie.
Największe zamieszanie raport wywołał w Wielkiej Brytanii, gdzie Partia Pracy chce uczynić z niego jeden z tematów kampanii przed majowymi wyborami. Laburzyści oskarżyli już konserwatystów, że mimo wiedzy o nielegalnych praktykach HSBC w 2011 r. byłego szefa tego banku zrobili ministrem handlu. Bank miał też finansować kampanie konserwatystów.