Chiny są tam, gdzie wilhelmińskie Niemcy były na przełomie wieków: rosną, sypią wyspy na spornym morzu i pielęgnują poczucie wyższości, które – paradoksalnie – może zatrzymać ich marsz ku globalnej hegemonii.
Podczas defilady 9 maja w Moskwie najważniejszym gościem na trybunie honorowej będzie przewodniczący ChRL Xi Jinping. Ma wolny termin, bo Chiny obchodzą rocznicę zakończenia drugiej wojny dopiero 3 września. Wtedy na trybunie w Pekinie wizytę pewnie odwzajemni i musztrę oklaskiwał będzie prezydent Rosji Władimir Putin.
Mimo wielkich i kosztownych zwycięstw sprzed 70 lat oba kraje nie chcą jeszcze zamykać frontów drugiej wojny. Nadal walczą z tymi samymi, choć z reguły widmowymi dla reszty świata, przeciwnikami – Rosjanie z faszystami z Zachodu, Chińczycy z japońskimi militarystami ze Wschodu.
Polityka
18.2015
(3007) z dnia 27.04.2015;
Świat;
s. 56
Oryginalny tytuł tekstu: "Miliard dumnych Chińczyków"