Kryzys rozwija się w postępie geometrycznym. W 2012 r. do Włoch przypłynęło 13 tys. uchodźców, w 2013 r. – 43 tys., a w ubiegłym już 170 tys. W tym roku tylko do połowy kwietnia włoskie MSW doliczyło się blisko 25 tys. przybyszy – a przed nami jeszcze całe lato.
W środę 22 kwietnia, w przeddzień nadzwyczajnego szczytu Unii Europejskiej w sprawie imigracji, do Augusty na Sycylii dotarło kutrem z Libii 450 imigrantów, a do Katanii straż przybrzeżna odstawiła 220 ekspasażerów chybotliwych łódek, przeładowanych wcześniej nieco na północ od Trypolisu. Tego dnia do Włoch zmierzały jeszcze cztery inne jednostki pełne uchodźców.
Za tymi suchymi liczbami kryją się tysiące ludzkich tragedii, gehenna tych, którym życie złamała wojna i nędza, wypędzonych z domów, prześladowanych, rabowanych i bitych. Co gorsza, desperaci szukający w Europie ratunku – najczęściej młodzi ludzie, na których podróż ku znośnemu życiu składają się całe rodziny – coraz częściej płacą za ryzyko cenę najwyższą.
Tylko w tym roku za sprawą bezwzględnych gangsterów, którzy na zdezelowanych łodziach i stateczkach przewożą żywy towar z Libii w warunkach o wiele gorszych niż kiedyś handlarze niewolników, po drodze utopiło się co najmniej 2,5 tys. nieszczęśników.