W Londynie mieszkają urodzeni prawnicy. Dosłownie. Badanie rządowej Komisji Mobilności Społecznej i Dziecięcego Ubóstwa ujawnia, że największe kancelarie oraz firmy z City, brytyjskiego centrum biznesowego, wyszukują kandydatów do zatrudnienia niemal wyłącznie wśród osób urodzonych w najzamożniejszych rodzinach. Aż 70 proc. tutejszych ofert pracy trafia do absolwentów najbardziej prestiżowych i wysoko płatnych prywatnych szkół, w których uczy się zaledwie co dziesiąty Brytyjczyk. Tymczasem do studentów, którzy jako dzieci otrzymywali rządowe kupony na darmowe posiłki w stołówkach, kierowanych jest jedynie 5 proc. propozycji. Rekrutujący z City anonimowo przyznają, że podczas wyboru pracowników jednym z głównych kryteriów jest typowa dla klas wyższych „ogłada”. Jeden z nich wyznał ankieterom wprost: „No, może gdzieś tam na publicznych uniwersytetach są jakieś diamenty. Ale ile będę musiał przekopać błota, żeby je odnaleźć?”.