Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Wszędzie była krew. Zamachy w Paryżu w relacjach ocalałych i świadków

„Co mogliśmy zrobić, kiedy oni trzymali kałasznikowy?” – pytają retorycznie ci, którzy ocaleli. I odtwarzają przebieg wydarzeń.
.Alex Majoli/Twitter.

13 listopada terroryści zaatakowali w sześciu różnych punktach Paryża jednocześnie – w pobliżu placu Republiki (na pograniczu 10., 11. i 19. dzielnicy). Działali w trzech grupach, byli bardzo dobrze zorganizowani. W tych wszystkich miejscach zginęło łącznie 129 osób.

Julien Pearce, reporter radiowy, który udał się na koncert kalifornijskiej grupy Eagles of Death Metal w klubie Bataclan, stał blisko sceny. Wspominał, że kiedy rozpoczęła się strzelanina, „terroryści byli bardzo spokojni, bardzo zdeterminowani, przeładowywali broń trzy lub cztery razy”. Dodał: „Po chwili zobaczyłem 2025 ciał leżących na podłodze”. 

Dominique Revert, promotor koncertu i współwłaściciel miejsca, opisywał zachowania terrorystów w wywiadzie dla francuskiego dziennika „Le Figaro”: „Byli uzbrojeni po zęby. Co można było zrobić, jak się im przeciwstawić, kiedy oni trzymali w rękach kałasznikowy?”.

W krótkim filmie wideo, nagranym przez reportera „Le Monde” Daniela Psenny’ego, widać, kiedy terroryści zaczęli strzelać ze sceny do zebranych na koncercie fanów. Spanikowani i ocaleni, niektórzy ranni, rzucili się do ucieczki. Tymczasem na podłodze leżały ciała postrzelonych, inni wołali o pomoc i szukali swoich przyjaciół.

Na nagraniu Psenny’ego  które zarejestrował z odległości, z apartamentu  widać poza tym, jak ludzie przeciągali rannych lub zmarłych z klubu w dół alejki, pozostawiając na ulicy ślady krwi. Jakiś głos, prawdopodobnie był to Psenny, ciągle krzyczał: „Co się stało?”.

Psenny został raniony w ramię, gdy pomagał ludziom schronić się w swoim mieszkaniu. Trafił do szpitala. „Próbowałem pracować w domu. Miałem włączony telewizor, leciał jakiś film. Usłyszałem hałasy, które brzmiały jak petardy, byłem przekonany, że to dźwięki z telewizji. Ale hałas był tak głośny, że podszedłem do okna. Mieszkam na drugim piętrze z widokiem na wyjście ewakuacyjne klubu Baraclan” – relacjonuje. Na nagraniu widać, jak jedna kobieta zawisła z okna Bataclan, z drugiego piętra, próbując się ratować.

Dwudziestu osobom udało się uciec na balkon i ukryć na strychu teatru. Uciekli członkowie zespołu, zginął ich menadżer.
Widzowie koncertu krzyczeli w panice i chowali się za siedzeniami (jest ich tam półtora tysiąca), gdy zamachowcy mierzyli i strzelali do nich po kolei.

„Ludzie kucali i krzyczeli. Sami próbowaliśmy się ukryć. Zobaczyłem, że jestem pokryty krwią. Byliśmy przerażeni i zaczęliśmy uciekać do kawiarni, by tam się schronić. Nie wiem, czy komuś udało się jeszcze uciec” – opowiadał Jêrome B., któremu ucieczka się powiodła.

Zdaniem świadków napastnicy wykrzykiwali, że zamach jest formą zemsty za zaangażowanie Paryża w wojnę z Państwem Islamskim. Mieli wykrzykiwać: „Allah Akbar” (arab. „Bóg jest wielki”).

Isobel Bowdery, fanka zespołu Eagles of Death Metal, gdy zamachowcy zaczęli strzelać do tłumu, przez kilka godzin leżała wśród ciał, udając martwą.

„Byłam zszokowana i osamotniona, udawałam martwą przez ponad godzinę, leżąc wśród ludzi, którzy widzieli swoich leżących bez ruchu bliskich. Wstrzymywałam oddech, starałam się nie ruszać, nie płakać – nie okazywać strachu wobec mężczyzn, którzy właśnie to chcieli zobaczyć. Miałam niezwykłe szczęście, że przeżyłam” – relacjonowała.

„Muszę opowiedzieć o bohaterach. O mężczyźnie, który pocieszał mnie i naraził swoje życie, by uspokoić mój umysł, gdy kwiliłam ze strachu. O parze, której ostatnie słowa miłości przekonały mnie, że dobro wciąż istnieje na tym świecie, o policjantach, którzy zdołali uratować setki ludzi, o zupełnie obcych osobach, które zaopiekowały się mną, gdy leżałam na ulicy, i pocieszały, gdy przez 45 minut myślałam, że mój ukochany nie żyje” – napisała na Twitterze.

Mariesha Payne z Perth w Szkocji, która wybrała się do Bataclan z przyjacielem, wspominała, że przetrwała tylko dlatego, że szybko udało jej się uciec spod sceny i ukryć się w piwnicy przez trzy godziny. „Krzyknęłam do Christine: oni strzelają, uciekamy! Po prostu biegłyśmy przed siebie. Pobiegłyśmy na tyły sceny, zdjęłyśmy buty, żeby biec szybciej. Schowałyśmy się w piwnicy, przesiedziałyśmy tam trzy godziny”.

Ktoś obecny w klubie napisał na Facebooku: „Oni wszystkich zabijają”.

.Alex Majoli/Twitter.

Z mediów społecznościowych dowiedział się o zamachach Scott Raymond, który zdecydował się spędzić wieczór w restauracji Le Belle Equipe. Był z żoną. „Nagle wszyscy wpatrywali się w telefony” – opowiadał telewizji NBC. Pracownik restauracji pospiesznie zamknął drzwi. Goście chowali się pod stołami. „Odgłosy strzałów były głośne i wydawały się bliskie – relacjonowali świadkowie. – Było ich mnóstwo”.

Mahoud Admo, jeden z gości restauracji, relacjonował: „Zamachowiec był niewzruszony, przeładowywał tylko broń. Oddawał strzały, nie powiedział ani słowa”. Mężczyzna miał podjechać pod restaurację czarnym autem. Goście, którzy siedzieli przy stolikach na zewnątrz, próbowali dostać się do środka. „Przed restauracją było wielu martwych, płynęła krew. To była rzeź” – dodał Admo.

.Twitter.

Mark Colclough, 43-letni psychoterapeuta o brytyjsko-duńskim korzeniach, przechadzał się z kolegą po Rue de la Fontaine, gdy usłyszał strzały. „Byliśmy 20 metrów dalej – opowiadał dziennikowi „The Guardian”. – Usłyszeliśmy wybuch. Rozejrzałem się, zobaczyłem człowieka, miał może 185 cm wzrostu. Strzelał”.

Opowiadał dalej: „Wszystkie ubrania mocno do niego przylegały. Nawet buty, buty i spodnie. Miał ciasną bluzę, żadnych kołnierzy, żadnych zamków. Cały był w czerni”. Colclough twierdził, że zamachowiec był leworęczny. Oddał 15–20 strzałów, po czym zrobiło się cicho.

Do Le Petit Cambodge, innej francuskiej restauracji, udała się dziennikarka France 24 Charlotte Brehaut. „Złapałam leżącą koło mnie kobietę za dłoń, chciałam sprawdzić, czy wszystko z nią w porządku – opowiadała telewizji NBC. – Postrzelono ją w klatkę, wokół była kałuża krwi. Nie wiedziałam, czy oddycha. Dopiero wtedy uzmysłowiłam sobie, jak bardzo to wszystko jest poważne”.

W pobliżu hotelu Le Carillon wydarzenia obserwował ze swojego mieszkania Jose Viana. Razem z żoną otworzyli rannym drzwi – opowiadał dla „The Telegraph”.

Nieprzerwanie głośno było zaś na stadionie Stade de France, gdzie rozgrywał się mecz Niemcy-Francja. Było głośno, wielu uczestników wydarzenia nie usłyszało eksplozji ani nie zaglądało do mediów społecznościowych. Meczu nie przerwano. „Ludzie nie mieli pojęcia, co się dzieje” – mówił „New York Timesowi” jeden z widzów:

.Twitter.

Dopiero po meczu do kibiców dotarły wieści o zamachach. W popłochu wybiegli na murawę, stadion zamknięto. Odśpiewano hymn narodowy.

Paryscy zamachowcy zamordowali 129 osób, wśród których byli przedstawicieli wielu krajów, co najmniej 25. Byli wśród nich Hiszpanie (4), Belgowie (3), Chilijczycy (3), Meksykanie (3), Algierczycy (2), Portugalczycy (2), Rumuni (2), Tunezyjczycy (2), Austriacy, Niemcy (1), Włosi (1), Marokańczycy (1), Brytyjczycy (1) i Amerykanie.

Powiększ poniższą mapę:

.materiały prasowe.
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną