Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Referendalia

W Europie zaczął się sezon na referenda

Pod holenderską ambasadą w Kijowie Ukraińcy namawiają Holendrów, by nie słuchali rosyjskiej propagandy i nie głosowali przeciw Ukrainie. Pod holenderską ambasadą w Kijowie Ukraińcy namawiają Holendrów, by nie słuchali rosyjskiej propagandy i nie głosowali przeciw Ukrainie. Vitaliy Nosach / EAST NEWS
Grecja, Dania, teraz Holandia, niedługo Węgry i Wielka Brytania – przez Europę przetacza się festiwal referendów, które zagrażają demokracji.
Referendum w sprawie wyjścia Grecji ze strefy Euro, czerwiec 2015 r.Kamila Zarembska/Tygodnik Powszechny/Forum Referendum w sprawie wyjścia Grecji ze strefy Euro, czerwiec 2015 r.

Los kilku XVII-wiecznych obrazów mógł zaważyć na wyniku holenderskiego referendum z 6 kwietnia. 11 lat temu straciło je Muzeum Zachodniej Fryzji w Hoorn. Nie chodzi o żadne arcydzieła, ale malowidła stały się sławne, gdy padły łupem najbardziej bodaj zuchwałej kradzieży w historii współczesnej Holandii. 24 obrazy zniknęły na 10 lat. Dopiero w ubiegłym roku odnalazły się w Donbasie, w opuszczonej willi prorosyjskiego oligarchy, który uciekł przed frontem. Odkryli je żołnierze jednego z ochotniczych oddziałów ukraińskich. Szybko skontaktowali się z holenderską ambasadą w Kijowie i zażądali znaleźnego w wysokości 55 mln euro, choć wartość obrazów nie przekracza w sumie 10 mln.

Perypetie negocjacyjne w sprawie obrazów śledziła cała Holandia. Stały się tematem programów satyrycznych, a dla wielu Holendrów mniej zainteresowanych światem – pierwszym skojarzeniem z hasłem „Ukraina”. – Oni w większości są przeciwko podpisywaniu z Ukraińcami jakichkolwiek umów, a tym bardziej przeciw poddanej właśnie pod referendum umowie stowarzyszeniowej między Unią Europejską i Ukrainą – twierdzi Ewald Engelen, socjolog z Uniwersytetu Amsterdamskiego.

Ukraińcy mieli pecha

Zresztą obrazy to nie był jedyny argument przeciwników tej umowy. Tłumaczyli dość skutecznie, że to pierwszy krok na drodze do członkostwa Ukrainy w UE, co skończy się masową migracją Ukraińców do Holandii. Z kolei obrońcy zwierząt argumentowali, że hodowle kurczaków w Ukrainie nie spełniają żadnych unijnych standardów. I w końcu wybrzmiewał koronny argument: po co jeszcze bardziej drażnić Władimira Putina, przeciągając Ukrainę dalej na Zachód?

Wszystko to czysta demagogia bez związku z materią poddaną pod referendum. Rzeczona umowa stowarzyszeniowa słowem nie wspomina o perspektywie członkostwa Ukrainy w Unii.

Polityka 15.2016 (3054) z dnia 05.04.2016; Świat; s. 60
Oryginalny tytuł tekstu: "Referendalia"
Reklama