Bieg wydarzeń tuż po ogłoszeniu wyników referendum zaczyna wyraźnie przyspieszać. Nicola Sturgeon, szefowa szkockiego rządu, poinformowała, że władze przygotowują się do zaprezentowania prawa, które umożliwi przeprowadzenie drugiego referendum ws. niepodległości Szkocji.
„Drugie referendum niepodległościowe jest opcją, która musi pozostać na stole, i ona jest na stole” – podkreślała w transmitowanym w sobotę oświadczeniu. Powtórzyła tym samym deklarację z piątku, w której podkreślała, że po referendum, które przesądziło o wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, nowe referendum w sprawie odłączenia się Szkocji od Zjednoczonego Królestwa jest bardzo prawdopodobne.
Z danych brytyjskiej komisji wyborczej wynika, że spośród czterech podmiotów wchodzących w skład Zjednoczonego Królestwa – Anglii, Walii, Irlandii Północnej i Szkocji – odsetek zwolenników pozostania w UE był największy właśnie w Szkocji. Wynosił ponad 60 proc.
Również w sobotę swoją dymisję zapowiedział brytyjski komisarz Jonathan Hill. Hill odpowiadał w Komisji Europejskiej za tekę stabilności finansowej, usług finansowych i unii rynków kapitałowych. Został powołany na to stanowisko w październiku 2014 r. przez premiera Davida Camerona.
„Teraz, kiedy wstępujemy w nową fazę relacji z Unią, sądzę, że moja rola w Komisji już się zakończyła” – oświadczył.
Jakie będą dalsze losy Brytyjczyków pracujących w unijnych instytucjach? „Zadecydują sami” – zapowiedział szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker. Wyraził też nadzieję, że deputowani z partii UKIP nie pozostaną w Brukseli „dłużej niż to konieczne”.
W Parlamencie Europejskim zasiada ich 73. 24 pochodzi z UKIP-u, Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa, której szefem jest Nigel Farage.
Z danych Komisji Europejskiej wynika, że z 32 tys. jej pracowników ponad 1100 osób ma brytyjski paszport. Wielu z nich piastuje bardzo wysokie stanowiska z pensjami od kilku do nawet kilkunastu tysięcy euro miesięcznie.