Zamachowiec z Nicei został szybko zidentyfikowany. Był nim 31-letni Mohamed Lahouaiej-Bouhlel, mieszkał w północnej części miasta. Zanim trafił do Francji, mieszkał w M’saken z Tunezji, gdzie udał się ostatnio cztery lata temu. Dokumenty (razem z prawem jazdy i kartą kredytową) potwierdzające jego tożsamość znaleziono w ciężarówce. Ta zaś jest zupełnie podziurawiona przez kule.
Francuscy śledczy próbują ustalić, co dokładnie działo się z zamachowcem, zanim wsiadł za kierownicę białego tira. Tuż przed atakiem miał wysłać esemesa na temat dostawy broni, którą odebrał. Cieszył się, że udało mu się zdobyć pistolet kalibru 7,65 mm. Lahouaiej-Bouhlel zrobił sobie zdjęcie, kiedy siedział za kierownicą ciężarówki. Dwustu specjalistów bada, do kogo je wysłał. Przesłuchiwanych jest sześć osób, w tym 38-letni Albańczyk, który – jak podejrzewa policja – przekazał zamachowcowi broń.
Miejskie kamery na nicejskiej promenadzie zarejestrowały Lahouaiej-Bouhlela dwukrotnie na kilka dni przed atakiem.
Zamachowiec był znany tutejszej policji, ale nie łączono go z zagrożeniami terrorystycznymi, nie figurował na listach wywiadu. Popełniał do tej pory tzw. drobne przestępstwa, dopuszczał się przemocy i kradzieży, wygrażał ludziom. Został zatrzymany w marcu 2016 roku za incydent na drodze (spierał się z innym kierowcą, cisnął w niego drewnianą paletą). To jedyny raz, kiedy został skazany. Dostał sześć miesięcy w zawieszeniu, raz w tygodniu musiał się pokazywać na komendzie.
W Nicei wsiadł za kierownicę tira i przejechał dwa kilometry, zanim został ujęty. W ciężarówce wiózł granaty i karabiny (niektóre okazały się niesprawne, były wykonane z tworzywa sztucznego). Śledczy przeszukują jego mieszkanie.
Lahouaiej-Bouhlel był żonaty (potem rozwiedziony), miał troje dzieci. Urodził się 3 stycznia 1985 r. w Tunisie. Przystojny, wysportowany, ale nieco przerażający. Typ samotnika, niewiele się odzywał – dodają, zdziwieni, że mógłby przejawiać skrajne, radykalne poglądy. Podobno wcześniej nigdy takich nie zdradzał. Nie miał najlepszej opinii, był skryty. Nie odpowiadał na powitania, zbywał je milczeniem. Widywali go tylko, jak wnosił rower na swoje piętro. Rower znaleziono w białej ciężarówce.
Nie wydawał się też przesadnie religijny – zauważa jeden z sąsiadów. Lahouaiej-Bouhlel nosił ponoć szorty i obuwie robocze. Miał wana i rower, mieszkał na pierwszym piętrze. Nie budził podejrzeń u większości przepytanych sąsiadów. Może poza jedną kobietą, która podsumowała go krótko: „Dobrze się nosił i wciąż łypał wzrokiem na moje dwie córki”. Francuski minister spraw wewnętrznych twierdzi, że poglądy Lahouaiej-Bouhlela „zradykalizowały się bardzo szybko”.
Lahouaiej-Bouhlel przyjechał do Francji w 2005 roku. Zatrudnił się jako kierowca. Nigdy formalnie nie otrzymał francuskiego obywatelstwa, postarał się tylko o zgodę na pobyt w tym kraju. Do Nicei w ostatnich latach przeprowadziło się 40 tys. Tunezyjczyków. W całym regionie jest ich ok. 130 tys.
W 2012 roku otrzymał zakaz sądowy zbliżania się do byłej partnerki (oskarżany o przemoc domową).
Większość znalezionej w ciężarówce broni okazała się bezużyteczna, co mogłoby sugerować, że Lahouaiej-Bouhlel nie działał z ramienia żadnej grupy. Państwo Islamskie wzięło jednak odpowiedzialność za ten atak.
Sam Lahouaiej-Bouhlel mógł się inspirować cytowaną teraz w mediach wypowiedzią Mohammeda al-Adnaniego (bojownika Państwa Islamskiego), który w 2014 roku instruował dżihadystów tak: „Jeśli nie możesz zdetonować bomby ani oddać strzału, wymyśl coś innego... Rozjedź ich wszystkich swoim samochodem”.
Jabeur, brat Mohammeda, nie potrafi uwierzyć, że ten byłby zdolny do takich czynów. „Dlaczego miałby to robić? – zastanawia się (rozmawiała z nim agencja Reuters). – Dzwonię do niego, nie odpowiada”. Kilka dni przed zamachem Lahouaiej-Bouhlel przesłał bratu zdjęcie z Nicei. Uśmiechał się.
L'appartement du terroriste présumé de Nice passé au peigne fin ce matin pic.twitter.com/n6Qp15NmIA
— Catherine Marciano (@clmarciano) 15 lipca 2016