Beduini zza polarnego kręgu
Jak wygląda życie na pustyni za kołem podbiegunowym
Kuzomeń leży niemal dokładnie na kręgu polarnym. Większość Półwyspu Kolskiego rozciąga się już na północ od niego. Krajobraz tu monotonny. Karelska tajga ustępuje miejsca rozległym przestrzeniom lasotundry i tundry. Królestwu chrobotka reniferowego i komarów. Obszar równy połowie Polski, a mieszkańców niewiele więcej niż w Krakowie – większość zresztą mieszka w Murmańsku. Wnętrze półwyspu jeszcze na początku XX w. było białą plamą na mapie.
– Kto chce, znajdzie tu swój koniec świata w dowolnej postaci – mówi Maria Myszkina, antropolożka kultury (rodem stąd, ale mieszka i pracuje w Szkocji). – Mój ulubiony to właśnie Kuzomeń. Nasza polarna Sahara. Mogę tu obserwować wymieranie cywilizacji, która sama się do zagłady doprowadziła. Wiem, że takich miejsc jest wiele, choćby Czarnobyl, ale w Kuzomeni wciąż mieszkają ludzie. Kto wie, może jeśli uratujemy ten kawałek świata, to nasza cywilizacja przetrwa?
Świat na opak
W Kuzomeni wszystko jest na opak. Niedawno popularny portal Russia Beyond the Headlines zaliczył ją do siedmiu wyjątkowych, choć nieznanych miejscowości w Rosji. Nieszczęście polega na tym, że uratowanie Kuzomeni oznaczałoby utratę jej wyjątkowości i stoczenie w przeciętność tutejszej głubinki. Wyjątkowość bowiem tej staroruskiej wioski polega na tym, że jest ona zagubiona na piaskowej pustyni położonej niemalże na samym kole podbiegunowym! I pustynia ta od z górą stu lat próbuje wieś zasypać. Bez piasku nie byłoby Kuzomeni, ale piasek Kuzomeń zabija. Przewrotność czai się w samej nazwie – Kuzomeń w języku Saamów (pierwotnych mieszkańców Półwyspu Kolskiego) oznacza Świerkowy Cypel. A na całym cyplu – długim na jakieś dziesięć i szerokim na jeden, dwa kilometry – właściwie tylko piach.