Aslı Erdogan – więzień Erdogana. Kim jest pisarka, która trafiła w Turcji do aresztu?
Papieros za papierosem, wyrzucane z siebie kolejne zdania o gwałceniu praw człowieka w Turcji, ciągłe rozchwianie emocjonalne, obsesja czystości i ciągłe kłopoty ze zdrowiem. Kobieta niebywale inteligentna – taką pamiętam Aslı Erdoğan. Miałem okazję ją dobrze poznać, gdy była rezydentką Wilii Decjusza w Krakowie. Spędziłem z nią wówczas wiele godzin nagrywając przez kilka dni obszerny wywiad. Opowiadała o swoim życiu i pracy. Przeżywała wtedy samobójczą śmierć swojej byłej przyjaciółki, co do której była pewna, że pracowała także jako agentka służb specjalnych i na nią donosiła. Nie wierzyła w to samobójstwo, bała się powrotu do Turcji. Uważała, że nawet w Polsce jest pod obserwacją. Oczywiście myślałem, że we wszystkim przesadza.
Minęło kilka miesięcy i Aslı została aresztowana.
Na tle aresztowań kilkudziesięciu tysięcy ludzi, w tym setek dziennikarzy, jakie po lipcowym puczu miały miejsce w Turcji, pochylanie się na losem jednej dziennikarki może wydawać się dziwne. Tak, piszę o Aslı, bo akurat ją poznałem, tak, każdy z nas, dziennikarzy, powinien napisać setki albo i tysiące tekstów poświęconych każdemu aresztowanemu z osobna. Oczywiście to niemożliwe. Ale właśnie dlatego, że dobrze ją poznałem, wiem, iż padające pod jej adresem oskarżenia o terroryzm to absurd.
Aslı ukończyła prestiżową szkołę Robert College w Stambule, potem studiowała inżynierię komputerową. Mogła zrobić świetną karierę naukową w Europie – pracowała w Szwajcarii w CERN, europejskiej organizacji badań jądrowych, prestiżowym ośrodku naukowym. Zarzuciła doktorat, zaczęła pisać książki. I ciągle ją coś gnało. Przy okazji miała talent do niesamowitego komplikowania sobie życia osobistego, przed którym w końcu musiała uciec aż do Brazylii.
Po powrocie – jednocześnie pisząc książki, które tłumaczone były na coraz więcej języków – zajęła się dziennikarstwem, zaczęła publikować w lewicowych gazetach. Opisywała najciemniejsze strony życia publicznego w Turcji. Poruszała najbardziej drażliwe tematy, które w tureckim społeczeństwie naprawdę były tabu. Wstawiała się za gwałconymi kobietami (sama padła ofiarą gwałtu), torturowanymi więźniami, opisywała morderstwa, których ofiarami padali lewicowi działacze, poruszała kwestię ormiańską, ale oczywiście największy ferment wzbudzały teksty o Kurdach. Wówczas, dwadzieścia lat temu, problem Kurdów był mniej znany, a w Turcji gazety w ogóle bały się o nim wspominać.
W 2001 roku została zwolniona z redakcji „Radikala” – żądanie przyszło „z góry” i redakcja nie mogła mu się nie podporządkować. Z powodu swojej publicystyki Aslı miała też inne kłopoty. Była w nachalny sposób inwigilowana. Opublikowano na jej temat książkę-paszkwil, poczuła się wtedy, jakby ją zgwałcono po raz drugi.
Potem przyszła epoka Recepa Tayyipa Erdoğana (zbieżność nazwisk przypadkowa). Aslı szybko pozbyła się złudzeń, które mieli niektórzy. Według niej, mimo odsunięcia od władzy armii, istota państwa się wcale nie zmieniła. Wprowadzano kolejne restrykcyjne prawa, następowały kolejne aresztowania. W Erdoğanie widziała niebezpiecznego faszystę, a powrót państwa do islamskich korzeni uważała za fasadę. Bała się, że Erdoğan wplącze Turcję w jakiś poważny konflikt międzynarodowy. W 2011 roku, gdy współpracowała z gazetą „Özgür Gündem”, przyjaciele doradzili jej, by wyjechała z kraju. Ponoć była na liście do aresztowania.
Wróciła, gdy władze obiecały jej bezpieczeństwo, ale wcale nie czuła się bezpiecznie. Cały czas jednak angażowała się w obronę praw człowieka. Potem przydarzyła jej się przygoda z Krakowem – mogła tu pracować, cieszyły ją rozmowy z polskimi wydawcami. W Turcji tymczasem atmosfera gęstniała: otwarta wojna z Kurdami, prześladowania, zamachy bombowe i poczucie wszechobecnej inwigilacji – świetnie to oddaje niedawny film Blokada Emina Alpera.
Aslı bała się tam wracać.
Po powrocie wysyłała co jakiś czas maile informujące o prześladowaniach Kurdów. Po puczu chcieliśmy ją poprosić o komentarz dla „Nowej Europy Wschodniej”. Pytałem ją w mailu naiwnie, czy wszystko ok. Nie odpowiedziała. Było przecież oczywiste, że w końcu przyjdą po nią. I przyszli.
Andrzej Brzeziecki jest redaktorem naczelnym „Nowej Europy Wschodniej”.
Polecamy także rozmowę Zbigniewa Rokity z Aslı Erdoğan, która ukazała się w marcowo-kwietniowym numerze NEW: Prawie totalitarna.
Fragment petycji ws. uwolnienia Erdoğan, którą podpisać można tutaj: „17 sierpnia br. pisarka została aresztowana w jej własnym mieszkaniu, równocześnie z ponad dwudziestoma pracownikami kurdyjskiego dziennika Özgür Gündem (...). Nie przekonują nas argumenty o rzekomej działalności terrorystycznej będącej podstawą aresztowania Erdoǧan i z całym przekonaniem podpisujemy się pod słowami Ann Harrison, Dyrektorki Programu Freedom to Write w PEN International, że sprawiedliwe osądzenie odpowiedzialnych za niedawną próbę puczu wojskowego nie może stać się podstawą do prześladowań pisarzy i intelektualistów krytycznych wobec polityki aktualnej władzy w Turcji”.