Życie w Happy Valley House, w Arizonie, tylko pozornie jest takie, jak by sugerowała nazwa (Dom Szczęśliwej Doliny). Christine Geltner wynajmuje górę swojego domu gościom nie dlatego, że jest stęskniona za towarzystwem, tylko musi z czegoś opłacić hipotekę i jeszcze się utrzymać.
22 dni do wyborów
Dom kupowali z mężem Richardem w 2002 r., kiedy wszystko wydawało się proste. A rata kredytu, co roku powiększana o 100 dol. miesięcznie, czymś naturalnym. Sześć lat później przyszedł kryzys. Rozpadła się wizja wielkiej Ameryki. A Christinie rozeszły się oszczędności, a później małżeństwo.
Richard w dzień zajmuje się obsługą gości. A noce spędza w Walmarcie, rozstawiając towar na półkach. O swojej pracy mówi bardzo po amerykańsku, że to w sumie nic trudnego. – No i nawet dostaję niezłe pieniądze, bo inni mają 10 dol. za godzinę. A on ma ponad 13. I jeszcze godzinną przerwę na lunch, która wypada co prawda o pierwszej w nocy. Ale kto nie ma o tej porze apetytu, może zdrzemnąć się gdzieś w kąciku.
Po pracy Richard wraca do swojego byłego domu, w którym mieszka kątem, bo nie stać go, żeby coś sobie wynająć. Ale to żaden problem, bo przecież i tak musi zajmować się gośćmi. Naprawdę nie ma na co narzekać, zapewnia Richard, choć jego przekrwione oczy mówią coś zupełnie innego. Dlatego będzie głosował na Hillary Clinton, bo ona obiecuje, że Ameryka na trzech etatach to aberracja, i zajmie się tym, żeby ludzie nie musieli zaharowywać się na śmierć. Richard już wysłał swój głos pocztą, co umożliwia amerykańskie prawo. 8 listopada, w dniu wyborów, znów będzie cały dzień i noc w pracy.
21 dni do wyborów
Jesień w Phoenix, stolicy Arizony, przyciąga sporo turystów. Temperatury dochodzą do 36 stopni, co w zbudowanym na pustyni mieście jest raczej objawem łagodnej pogody.