Świat

Ulga dla Europy: Alexander Van der Bellen został pierwszym „zielonym” prezydentem Austrii

Być może zwycięstwo proeuropejskiego demokraty utrudni, a nawet zatrzyma populistyczny czarny scenariusz w innych krajach szykujących się do wyborów. Być może zwycięstwo proeuropejskiego demokraty utrudni, a nawet zatrzyma populistyczny czarny scenariusz w innych krajach szykujących się do wyborów. Alexander Van der Bellen / Facebook
Zielona i demokratyczna Austria odetchnęła z ulgą. A wraz z nią demokratyczna i liberalna Europa.

Skrajna prawica jednak nie wzięła Hofburga. Prezydentem Austrii pozostanie Alexander Van der Bellen. Będzie pierwszym na świecie „zielonym” prezydentem, bo z takiego środowiska politycznego się wywodzi. Zielona i demokratyczna Austria odetchnęła z ulgą. A wraz z nią demokratyczna i liberalna Europa.

Jego znaczne młodszy rywal, Norbert Hofer, o aparycji prezydenta Dudy – jego zwolennicy lubią mówić po prostu „Norbert” – pogratulował już zwycięstwa przeciwnikowi. Nie zostanie pierwszym w Europie po II wojnie światowej prezydentem skrajnie prawicowym.

Liczenie głosów trwa, ale przewaga Van der Bellena jest tak duża, co najmniej kilkuprocentowa, że można mówić, iż zarządzona przez austriacki Trybunał Konstytucyjny powtórka wyborów tylko wzmocniła jego demokratyczny mandat prezydencki. Nawiasem mówiąc, wybory austriackie przypomniały, jak ważny w demokracji jest niezależny do rządu sąd konstytucyjny.

Austria daje nadzieję przed wyborami we Francji i Niemczech

Prezydent w systemie austriackim to postać ceremonialna, lecz w czasie, gdy polityka w Europie przechodzi przez silne turbulencje populistyczno-nacjonalistyczne, wyraźne zwycięstwo Van der Bellena jest bardzo dobrą wiadomością dla tych, którym otwarta Europa nie wydaje się zagrożeniem dla ich tożsamości – jak wielu wyborcom Norberta – lecz wartością, o którą warto walczyć z siłami skrajnej prawicy.

Być może zwycięstwo proeuropejskiego demokraty utrudni, a nawet zatrzyma populistyczny czarny scenariusz w innych krajach szykujących się do wyborów powszechnych, na czele z Francją i Niemcami (w tym przypadku to za miedzą). Winszujemy, Austrio!

Reklama