Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Modlitwa o deszcz dla Trumpa

Inauguracja Trumpa była tak miła i normalna. Można zapomnieć, że wieńczy kampanię pełną plugastw

Donald Trump przysięga na Biblię, podczas inauguracji na 45. prezydenta USA. Donald Trump przysięga na Biblię, podczas inauguracji na 45. prezydenta USA. REUTERS/Lucy Nicholson / Forum
Trump oficjalnie został 45. prezydentem USA. Teraz Amerykanom pozostaje modlić się o deszcz.

Wszystko było jak zawsze przy okazji inauguracji nowego prezydenta. A nawet jakby bardziej, bo ceremoniał staje się coraz bardziej rozbudowany. Albo tak nam się tylko wydaje dzięki mediom, które pokazują coraz więcej szczegółów. A więc uroczystość zaprzysiężenia z udziałem polityków opozycji, w tym pokonanej kandydatki, uściski rąk, wymiany uśmiechów, a po zaprzysiężeniu parada z Kapitolu do Białego Domu przy akompaniamencie patriotycznych marszów.

Polityczny teatr mający demonstrować jedność narodu wokół Donalda Trumpa i celebrować z dumą fakt, że przekazanie władzy w Ameryce – o czym co chwila przypominali nam komentatorzy CNN – odbywa się znowu pokojowo.

Było podniośle i nawet miło, dzięki obecności licznej rodziny prezydenta, a zwłaszcza jego czarującego 10-letniego syna Barrona. Było tak miło i „normalnie”, że można by zapomnieć, iż od kiedy pamięć żyjących sięga:

– nie było w USA przed wyborami kampanii tak pełnej plugastw. Jak choćby pogróżki przyszłego zwycięzcy, że swoją rywalkę wsadzi do więzienia.

– nie było wyborów prezydenckich kontestowanych tak długo masowymi protestami na ulicach.

– nie było prezydenta cieszącego się na starcie tak niską popularnością, a na wszelką krytykę odgryzającego się tweetami jak mały chłopiec.

– nie było takich obaw na świecie, że nowy prezydent opuści sojuszników Ameryki.

Że jednak nie jest normalnie, że wkroczyliśmy w nieznane, przypominały w piątek tylko protesty w czasie inauguracji – skutecznie izolowane od trasy przejazdu Trumpa – i, co ciekawe, samo przemówienie prezydenta.

Niepodobne do tych, które wygłaszali jego poprzednicy w ostatnich dekadach rosnącej polaryzacji w USA. Pełnych retoryki górnolotnej, ogólnikowej, ale podkreślających motyw narodowej zgody, pojednania z politycznymi przeciwnikami, których się pokonało, ale z którymi się pragnie współpracować.

Mowa Trumpa była powtórzeniem jego wystąpień z kampanii. Skierowanych do jego „twardych” fanów, gniewnych, atakujących elity w Waszyngtonie i roztaczających ponurą wizję „amerykańskiej masakry” (bieda, przestępczość, epidemia narkotyków, wyzysk kraju przez zagranicę itd.), której kres położą dopiero jego rządy.

Przemówienie obfitowało w obietnice rozwiązania wszystkich problemów kraju: nikomu nie będzie brakowało pracy, wszystkim się poprawi, zbudujemy nowe mosty, drogi i lotniska, wszyscy będą bezpieczni. W dniu inauguracji poprzedni prezydenci nie składali tak daleko idących przyrzeczeń. Trump podjął zobowiązania, z których Amerykanie będą go rozliczać.

Jeden z pastorów zauważył, że kiedy prezydent stanął na mównicy, spadł deszcz, co oznacza Boże błogosławieństwo. Większość Amerykanów ze zrozumiałych względów woli, żeby rzeczywiście mu się poszczęściło. Powinni modlić się o deszcz, by jego populistyczne obietnice się ziściły.

Natomiast światu Trump nie miał nic pocieszającego do powiedzenia. Podkreślanie, że liczyć się będą dla niego przede wszystkim „amerykańskie interesy” – którymi kierowali się poprzedni prezydenci, ale nie szermowali hasłem „America First” – może potwierdzać, że jego administracja wyrzeka się globalnego przywództwa. Akurat w czasach rosnącego chaosu, kiedy świat go potrzebuje.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną