Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Polityczny czołg

Kim jest Jacek Saryusz-Wolski, którego PiS widzi na stanowisku szefa RE?

Jacek Saryusz-Wolski Jacek Saryusz-Wolski European Union 2015 - European Parliament / Flickr CC by 2.0
Saryusz-Wolski od dawna oddala się od Platformy.

Dziennik „Financial Times” napisał, że premier Beata Szydło sonduje europejskie stolice na tę okoliczność. Szefowa polskiego rządu bada, czy Saryusz-Wolski miałby szanse uzyskać poparcie. Założenie jest takie, że jeśli Saryusza-Wolskiego dałoby się przepchnąć, to polski rząd też by go poparł.

O Tusku PiS nie chce słyszeć, a Saryusza-Wolskiego by promował. Odebrałby wtedy swoim przeciwnikom argument, że nie popierają Polaka. Przecież popierają, w dodatku z Platformy Obywatelskiej, tylko nie Donalda Tuska. A poza tym Saryusz-Wolski to świetny specjalista, z wieloletnim doświadczeniem i równie dobrze, jeśli nawet nie lepiej niż Tusk, znany w Europie.

Kariera Saryusza-Wolskiego

Znał się na Unii Europejskiej i jej instytucjach dużo wcześniej niż wielu polskich polityków. Jeszcze w latach 70. skończył studia podyplomowe w Centre Europeen Universitaire w Nancy, potem zajmował się naukowo Wspólnotami Europejskimi na Uniwersytecie Łódzkim, a w latach 90. został pierwszym pełnomocnikiem ds. integracji europejskiej w rządzie Jana Krzysztofa Bieleckiego. A zanim w 2004 r. wszedł do Parlamentu Europejskiego, był sekretarzem Komitetu Integracji Europejskiej.

Jego koledzy z PO żartują, że w latach 90. Jacek Saryusz-Wolski był jednym z niewielu ludzi w Polsce, którzy potrafili rozróżnić Radę Europy od Rady Europejskiej. Doskonale wiedział, jak działają europejskie instytucje, biegle mówił po angielsku i francusku, znał niektórych liczących się w Unii polityków i wiedział, jak w tym wszystkim się poruszać.

Partyjni koledzy Saryusza-Wolskiego uważają, że jest on klasyczną sierotą po PO-PiS, ponieważ on zawsze chciał tego sojuszu. Zawsze był też blisko z braćmi Kaczyńskimi. Chociaż teraz może się okazać, że odsuwany od lat na boczny tor w PO, wcale nie przyłączy się do PiS, tylko zasili szeregi Polski Razem, czyli partii Jarosława Gowina. Ten przecież od dawna go wychwala i chętnie widziałby go nie tylko na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej, ale też u siebie w partii.

Sam Saryusz-Wolski od dawna oddala się od Platformy. Najlepiej świadczą o tym jego wypowiedzi i wpisy na Twitterze, np. w sprawie zakupu francuskich Caracali i oburzenia opozycji w związku z zerwaniem tego kontraktu. Saryusza-Wolskiego nie przekonywały argumenty o fatalnej formie i momencie, w którym to zrobiono, pisał wówczas, że nie ma co się przejmować Francją. Krytykował też Tuska za list wysłany do przywódców UE, w którym ten uznał prezydenturę Donalda Trumpa za „zagrożenie dla Europy”.

Indywidualista wali pięścią w stół

Saryusza-Wolskiego w PO nikt jednak nie przesuwał do drugiego rzędu. Z opowieści kolegów wynika, że poseł odsunął się sam. Nie brał udziału w ostatnich głosowaniach Platformy w PE, nie krytykował PiS, wręcz przeciwnie, nie podobały mu się raczej poczynania Platformy. Jest indywidualistą. Stawia raczej na siebie niż zespołowy sukces. Jak w 2007 r., kiedy Polska miała szanse na stanowiska w komisji spraw zagranicznych i komisji budżetowej. Wielu posłów uważało wówczas, że stanowisko w komisji budżetowej będzie ważniejsze, ponieważ znajdujący się tam polityk ma realny wpływ na budżet, a komisję spraw zagranicznych postrzegano raczej jako elitarny klub dyskusyjny. Saryusz-Wolski myślał jednak inaczej i w 2007 r. stanął na czele komisji spraw zagranicznych.

Delikatnie mówiąc, Jacek Saryusz-Wolski ma nie najlepsze relacje z większością swoich frakcyjnych kolegów. Trzy lata temu Marek Migalski zasiadający wówczas wśród Europejskich Konserwatystów i Reformatorów scharakteryzował go takim zdaniem: „nie potrafi ukrywać, że większość swoich rozmówców uważa za debili”. Prze do celu jak czołg. Często zarzuca mu się też, że nie potrafi pracować w grupie. Jest niezwykle konfliktowy i cały czas idzie na zwarcie. Bywa ostry i arogancki. Wali pięścią w stół i oczekuje, że jego racja będzie na wierzchu.

W 2004 r., kiedy Polska weszła do Unii i wprowadziła swoich posłów do Parlamentu Europejskiego, Saryusz-Wolski został szefem nieformalnego klubu zrzeszającego Polaków. Dla wielu polityków, którzy znaleźli się wówczas w Brukseli, była to nowa sytuacja, nie potrafili poruszać się po instytucjach unijnych, czytać wewnętrznych dokumentów i w ogóle nie wiedzieli, jak się w tym wszystkim odnaleźć. I w tej sytuacji Saryusz-Wolski doskonale się odnajdywał, wspierał nowych kolegów i służył im radą.

Inaczej było już pięć lat później, kiedy do PE weszli politycy związani z unijnymi instytucjami albo zajmujący się Europą zawodowo. Oni nie potrzebowali już podobnego wsparcia, a nawet wchodzili z Saryuszem-Wolskim w polemikę. I taka sytuacja była już dla niego znacznie trudniejsza do zniesienia.

Milczący jak Saryusz-Wolski

Tak samo jak trudno mu jest pogodzić się z tym, że to nie on jest polskim ministrem spraw zagranicznych, albo że ani razu jeszcze nie został komisarzem. Jest mieszanką wielkich ambicji i kipiącej frustracji. Jednak teraz, jak twierdzi Róża Thun, koleżanka Saryusza-Wolskiego z Europejskiej Partii Ludowej (EPP), ośmiesza Polskę na arenie międzynarodowej. – Wystarczyłoby, gdyby przeciął te spekulacje i zdementował całe to gadanie – przekonuje Thun. Tym bardziej że oczekuje tego od niego Janusz Lewandowski, który jest szefem delegacji PO i PSL w PE.

Jacek Saryusz-Wolski nie robi jednak nic. Nie komentuje całej sprawy. Jest ponad nią. Opinie co do jego przyszłości są podzielone. Jedni twierdzą, że nie ma szansy wypchnąć z wyścigu Donalda Tuska, ponieważ ten mimo trudnych początków teraz ma w Unii bardzo dobrą opinię. Jak donosi w swoim artykule „Financial Times”, „zrobił wielkie wrażenie na wielu krajach członkowskich sposobem, jakim zarządzał UE w trudnym okresie kryzysu zadłużenia w Grecji, kryzysu imigracyjnego i Brexitu”.

Słychać też głosy, że żaden kandydat poparty przez PiS nie ma w Unii dzisiaj szans. „To pocałunek śmierci” – jak skomentował to na swoim Twitterze Janusz Lewandowski. Poza tym przy okazji wyciągnięto by pewnie Saryuszowi-Wolskiemu sprawę sprzed ponad dekady, kiedy NIK zarzucał mu konflikt interesów i ujawniał, że w 2001 r. jeszcze jako sekretarz Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej przyznał środki fundacji, w której był prezydentem, i w ten sposób zarobił ponad 400 tys. zł.

Jeśli do tej mieszanki dodamy konfliktowość, to szanse na zostanie szefem Rady Europejskiej chyba rzeczywiście nie są duże.

Jeśli wcześniej Saryusz-Wolski sam nie przetnie spekulacji, to o przyszłości jego i Donalda Tuska za dziesięć dni zdecydują szefowie państw, którzy przyjadą do Brukseli na kolejny szczyt UE.

Warto przy tym pamiętać, że stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej nie jest przypisane Polsce i na szczycie Unii może też zapaść jakaś inna, zupełnie nieoczekiwana decyzja.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną