Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Macron triumfuje

Prezydent Francji naprawdę będzie mógł rządzić. Ale za wcześnie na entuzjazm

Ruch prezydenta Macrona zdobył rekordową większość w pierwszej turze francuskich wyborów parlamentarnych. Ruch prezydenta Macrona zdobył rekordową większość w pierwszej turze francuskich wyborów parlamentarnych. French Embassy in the U.S. / Flickr CC by 2.0
Od dawna nad Sekwaną nie było przywódcy i ugrupowania, które miałoby tak silny mandat do realizacji swoich pomysłów.

Ruch prezydenta Macrona zdobył rekordową większość w pierwszej turze francuskich wyborów parlamentarnych. Ale trzeba pamiętać, że do urn poszedł co drugi Francuz, bo niezadowolonych jest wciąż bardzo dużo, a wraz z uruchomieniem reform ich liczba jeszcze wrośnie.

Bezpośrednio po majowych wyborach, w których Emmanuel Macron pokonał Marine Le Pen, i światowe media odtrąbiły zatrzymanie fali populistów, co bardziej doświadczeni komentatorzy ostrzegali, że zwycięstwo prezydenckie Macrona to jedno, ale dopiero wybory parlamentarne pokażą, czy będzie on mógł zrealizować swoje plany i naprawdę zacząć rządzić Francją. A na to widoki nie były wcale takie oczywiste.

Francuzi zadowoleni ze swojego prezydenta

Pisano, że założony zaledwie przed rokiem ruch Macrona La Republique En Marche (Republika Naprzód/REM) nie jest nawet partią, większość przedstawicieli tego ruchu nigdy wcześniej nie działała w polityce, są to lokalni działacze, urzędnicy i biznesmeni, którzy są oczywiście fachowcami, ale bez politycznego doświadczenia. Zakładano więc z jednaj strony, że REM nie będzie miał dużej siły przebicia, a z drugiej, że nie uda mu się zdobyć większości, ponieważ dwie największe francuskie partie, Republikanie i Partia Socjalistyczna, wcale łatwo pola nie oddadzą.

Tymczasem właśnie okazało się, że Francuzi zaufali Macronowi dużo bardziej, niż przypuszczano. Podobała im się jego polityka personalna i powołanie do rządu ludzi zarówno z umiarkowanej prawicy, lewicy, jak i centrum oraz danie tek ekologom i przedstawicielom społeczeństwa obywatelskiego. Francuzi są też zadowoleni z silnej pozycji Macrona w Unii Europejskiej, w której postrzega się go niemal jako zbawcę i polityka, który zatrzymał falę populizmu. Imponuje im też poparcie, jakim ich prezydenta obdarza Angela Merkel, jego asertywność wobec prezydenta Władimira Putina czy słynny już mocny uścisk dłoni prezydenta Donalda Trumpa, którym młody francuski prezydent pokazał amerykańskiemu prezydentowi, kto tu rządzi.

W niedzielę Macron dostał więc nie tylko kredyt zaufania, ale i realną siłę, która pozwoli mu stworzyć większościowy rząd i przeprowadzić zapowiadane reformy. Po pierwszej turze jego ruch wygrywa. REM wraz z sojuszniczym centrowym ugrupowaniem MoDem ma 32,3 proc. poparcia, a ich posłowie mogą w sumie liczyć nawet na 415–445 miejsc w 577-osobowym parlamencie. Większość bezwzględna wynosi 289.

REM i MoDem zostawili w tyle zarówno Republikanów, czyli prawicę (niecałe 21,5 proc.) jak i Socjalistów, czyli lewicę (9,5 proc.), którzy są w kompletnej rozsypce, i wyprzedził ich nawet Front Narodowy, który zajął trzecie miejsce (13,2 proc.). Lewica w stosunku do poprzedniego parlamentu straciła 200 mandatów. I dziś może liczyć na mniej niż 40 krzeseł. A w dodatku pierwsza runda była kompletną porażką nawet dla takich tuzów lewicy jak choćby ich lider Jean-Christophe Cambadelis albo Benoit Hamon, którego socjaliści wystawili przecież jako swojego kandydata w wyścigu o prezydenturę.

Komentatorzy mówią o olbrzymim sukcesie i o silnym poparciu dla reform. Wszyscy wróżą nowemu prezydentowi Francji wielką przyszłość, bo od dawna nad Sekwaną nie było przywódcy i ugrupowania, które miałoby tak silny mandat do realizacji swoich pomysłów. Sceptycy przypominają jednak o wysokiej absencji (do urn poszedł co drugi Francuz), czyli tych wszystkich, którzy nie są zadowoleni, nie ulegli fali entuzjazmu, nie mają swojego kandydata, a już na pewno nie jest nim Macron i jego ruch. To oni w drugiej turze, jeśliby się wybrali na głosowanie, mogliby jeszcze solidnie namieszać. Jeśli jednak za tydzień też nie pójdą do urn, to na pewno nie dadzą o sobie zapomnieć.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną