Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Noblista Liu Xiaobo umiera w chińskim więzieniu

Liu Xiaobo Liu Xiaobo vox asia / Flickr CC by 2.0
Obowiązkiem wolnych ludzi demokratycznego Zachodu jest walczyć o to, by Liu mógł się leczyć na Zachodzie.

Nie chcielibyście się znaleźć w chińskim więzieniu z oskarżenia o działalność antypaństwową i wyrokiem 11 lat. A taki los spotkał chińskiego dysydenta Liu Xiaobo, działacza na rzecz praw człowieka, nagrodzonego pokojową Nagrodą Nobla w 2010 r. Więzienia w Chińskiej Republice Ludowej to nie jest standard skandynawski. Prędzej amerykański. Oba państwa trzymają w zakładach karnych setki tysięcy skazanych. Oba wykonują wyroki śmierci. Ale w amerykańskich nie ma przynajmniej więźniów politycznych. W Chinach komunistycznych więzienie przeciwników politycznych jest częścią walki z opozycją demokratyczną.

Wolny świat, cywilizacja zachodnia, w której obronie przemawiał ostatnio w Warszawie prezydent Trump, oficjalnie się temu sprzeciwia, by wsadzać ludzi do więzienia za pokojowe protesty przeciw nadużyciom władz państwowych. Ale wola sprzeciwu jakby słabnie. W globalnym świecie wymiar biznesowy spycha na dalszy plan wymiar etyczny. Największe interesy dziś robi się z Chinami. A Chiny potrafią się zemścić za upominanie się o chińskich więźniów politycznych. Tak jak zemściły się na przykład na Norwegii, zrywając lukratywny kontrakt na import łososia tylko dlatego, że to w Norwegii zapada decyzja, komu przyznać pokojowego Nobla.

Nadzieja maleje z każdym dniem

Media światowe podają, że Liu ma zaawansowanego raka wątroby, a władze nie zgadzają się na wypuszczenie go pod opieką żony na leczenie poza Chinami. Dostał przepustkę na leczenie w szpitalu chińskim. Żona, poetka i fotografka, obłożona aresztem domowym, twierdzi, że Liu nie jest leczony. Nadzieja na przedłużenie jego życia maleje z każdym dniem.

Winą Liu było to samo, co było winą dysydentów w dawnym bloku radzieckim: marzenie o demokracji. Podpadł władzy jako współautor i sygnatariusz apelu „Karta′08”, nawiązującego nazwą do czechosłowackiej Karty’77, manifestu tamtejszej opozycji demokratycznej, wzywającego rządzących komunistów, by respektowali prawa człowieka. Poszedł siedzieć w 2009 r., Nobla, przyznanego mu rok później, nie mógł odebrać.

W Chinach opozycja jest nielegalna, ścigana i surowo karana. Co rusz trafia za kraty kolejny dzielny Chińczyk czy kolejna dzielna Chinka z paragrafu o działalność wywrotową. Los ich marny, może nawet marniejszy niż kryminalnych. Gdy zachorują, ich zdrowie i życie jest w rękach funkcjonariuszy więziennych, a nie lekarzy. To funkcjonariusze wydają zgodę na przepustkę w celu podratowania zdrowia. Nietrudno się domyślić, że jako tryby machiny państwowej rzadko litują się nad „wrogami” Chin Ludowych. Odmowy są na porządku dziennym. Ich skutkiem bywa śmierć w szpitalnym więzieniu, gdzie personel też nie kwapi się ratować „wroga”, lub znaczne pogorszenie się zdrowia skazanej dysydentki czy dysydenta.

Dysydentom władza ludowa nic nie jest winna?

Wypuszczeni z więzienia dysydenci, chińscy prawnicy ich broniący, obserwatorzy międzynarodowi mówią, że działania państwowe układają się w schemat świadomego przyzwolenia: dysydentom władza ludowa nic nie jest winna, w społeczeństwie nie ma dla nich miejsca. Zaostrzenie polityki wobec opozycji demokratycznej nastąpiło za obecnego prezydenta Xi, podziwianego jeszcze niedawno przez Donalda Trumpa.

Dziś śmierć w chińskim szpitalu grozi Liu, człowiekowi formatu Vaclava Havla czy Nelsona Mandeli. Tak jak oni przekonywał, że nienawiść zatruwa umysł i sumienie. Obowiązkiem wolnych ludzi demokratycznego Zachodu jest walczyć o to, by Liu mógł się leczyć na Zachodzie. Władze chińskie zaprosiły na konsultację do chińskiego szpitala lekarzy zachodnich, ale to może być tylko chwyt propagandowy. Petycję o zwolnienie 61-letniego Liu z odbywania kary i wydanie zgody na jego leczenie za granicą podpisali nobliści i pisarze. Włączyła się dyplomacja amerykańska. Dla wielu ludzi w Chinach i na Zachodzie Liu jest inkarnacją chińskiego marzenia o demokracji. Jego śmierć będzie ciosem w to marzenie.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną