Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Francuzi nie chcą oficjalnego statusu dla Pierwszej Damy. Mimo sympatii, jaką budzi Brigitte Macron

Emmanuel i Brigitte Macron Emmanuel i Brigitte Macron Leon Tanguy/MAXPPP / Forum
Pod petycją przeciw ustanawianiu statusu Pierwszej Damy Republiki w ciągu dwóch tygodni podpisało się ponad 220 tys. osób.

Większość Francuzów lubi żonę Emmanuela Macrona. Nie przeszkadza im, że Brigitte jest od prezydenta sporo starsza. Wręcz przeciwnie, podziwiają ją za formę, styl, łamanie tabu i obronę swojego zdania. Chociaż oczywiście nie brakuje przeciwników tego związku i krytyków decyzji podejmowanych przez pierwszą parę. Jednak przy całej sympatii, zrozumieniu i podziwie, dla Francuzów wcale nie jest oczywiste, że żona prezydenta powinna automatycznie otrzymywać status Pierwszej Damy.

Nie płaćmy za żonę prezydenta

Pod petycją przeciw ustanawianiu statusu Pierwszej Damy Republiki w ciągu dwóch tygodni podpisało się ponad 220 tys. osób. Brigitte Macron ma obecnie biuro w Pałacu Elizejskim i do dyspozycji szefa tego biura, attaché prasowego, dwóch sekretarzy oraz dwóch agentów ds. bezpieczeństwa. I to wystarczy – argumentuje autor petycji, Thierry Paul Valette, artysta i założyciel Narodowego Ruchu Równości, prowadzący kampanię przeciwko korupcji i dyskryminacji. Dodając, że nie ma powodu, aby żona szefa państwa miała być opłacana z funduszy publicznych.

Francuska konstytucja rzeczywiście nie zapewnia oficjalnego statusu małżonkowi prezydenta. Jednak Emmanuel Macron jeszcze w kampanii wyborczej przekonywał, że status Pierwszej Damy powinien być we Francji uregulowany. Chciał zerwać z panującą według niego w tej kwestii hipokryzją. Chwalił żonę, i podkreślał jak bardzo cały czas mu pomaga. Obiecywał, że Brigitte nie będzie „schowana na dalszym planie”, bo on doprowadzi do tego, że jej rola zostanie oficjalnie zdefiniowana. Jednocześnie zaznaczał, że nie będzie się to wiązało z dodatkowym obciążeniem finansowym dla podatników.

Jednak opór jest znaczny, i to nie tylko wśród parlamentarzystów, ale też wśród zwykłych Francuzów. A autor zbierającej obecnie podpisy petycji podkreśla, że decyzja o tym, czy wprowadzić instytucję Pierwszej Damy we Francji, powinna być rozstrzygnięta w referendum, a nie przez jednego człowieka.

Pierwsza Dama z tylnego siedzenia

Dodatkowo dyskusja nad statusem pierwszej damy zbiegła się z zatwierdzeniem ostatnio przez parlament zakazu zatrudniania przez deputowanych członków swoich najbliższych rodzin. Co oczywiście jest pokłosiem afery z kampanii wyborczej, podczas której okazało się, że François Fillon kandydujący na urząd prezydenta i głośno potępiający nepotyzm, w rzeczywistości prawdopodobnie fikcyjnie zatrudniał i sowicie opłacał swoją żonę, za co pożegnał się z wyścigiem o urząd prezydenta.

Zatwierdzony zakaz rzekomo uzasadnia też sprzeciw wobec ustanowienia specjalnego statusu dla Brigitte Macron. Chociaż nie słychać sprzeciwu wobec tego, żeby Brigitte Macron była nadal aktywna. I żeby, tak jak w czasie kampanii wyborczej, wciąż nie pracowała zawodowo i nadal wspierała swojego męża. Wręcz przeciwnie oczekuje się, że będzie towarzyszyć mu podczas oficjalnych spotkań, a także angażować się w prace charytatywne, albo – jak ona sama przekonuje – poprawiać życie niepełnosprawnych i ich rodzin.

Francja, której symbolem jest Marianna, i w której tyle mówi się o prawach kobiet, jakoś ciągle woli trzymać swoje silne kobiety w cieniu. Niech kierują i niech będą strategami – jak magazyn „Le Observateur” nazywał w kampanii Brigitte Macron – ale najlepiej nieoficjalnie, z tylnego siedzenia. Co to komu przeszkadza.

Czy Francuzi wybierali prezydenta czy parę prezydencką? – stwierdził nawet ostatnio jeden z analityków politycznych. I dodawał że Brigitte Macron nie powinna mieć innego statusu niż Yvonne de Gaulle czy Claude Pompidou, które też nie miały oficjalnego statusu Pierwszej Damy, a jednak odegrały we francuskiej polityce znaczącą rolę. To rzeczywiście prawda, ale od tego czasu sporu się zmieniło. Wygląda jednak na to, że chociaż Francja zbuntowała się przeciwko starym układom i zaufała młodemu prezydentowi spoza mainstreamowych partii, to wciąż jednak nie jest gotowa na zapewnienie stanowiska i jasne określenie roli swojej Pierwszej Damy.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną