Niezatapialny prezydent RPA Jacob Zuma ma nowy kłopot: Sąd Najwyższy nakazał wznowić śledztwo w sprawie 783 przypadków korupcji, fałszerstw i prania pieniędzy – związanych z wielkim kontraktem zbrojeniowym w 1999 r. Sprawa ślimaczy się od lat, a jej kontrowersyjne zawieszenie w 2009 r. pozwoliło Zumie wystartować w zwycięskich wyborach prezydenckich. Inne groźne dla niego dochodzenie dopiero rusza, dotyczy związków prezydenta i jego rodziny z rodziną Gupta. Kariera trzech braci biznesmenów z Indii, którzy pojawili się w RPA ćwierć wieku temu i zaczynali od części komputerowych, a na koniec trafili do pierwszej dziesiątki lokalnych multimiliarderów, oparta była na jednym pomyśle. W postapartheidowych czasach każda firma, aby prosperować, musiała mieć jako szefa osobę o czarnym kolorze skóry. Guptowie wybrali na swojego frontmana syna ówczesnego szefa rządzącej krajem ANC. Duduzile Zuma stanął na czele przynajmniej 19 kolejnych biznesów braci Gupta, od kopalń po media. A kiedy tata został prezydentem, Guptowie (jak wynika z GuptaLeaks, ujawnionych 100 tys. ich maili) wybierali i dymisjonowali ministrów, a także wyspecjalizowali się w państwowych kontraktach. Powstał intratny dla obu rodzin „system Zuptas”.
Po upowszechnieniu maili, Guptowie zaczęli wyprzedawać swoje dobra. Telewizję informacyjną i gazetę kupił np. były rzecznik Zumy, za pieniądze pożyczone przez braci G. Wynajęli oni też brytyjską firmę PR do prowadzenia kampanii w mediach społecznościowych tłumaczącej, że za atakami na Guptów stoi „biały kapitał monopolistyczny” i że to on winien jest wszystkich nierówności i nieszczęść dzisiejszej RPA. Co podgrzało i tak wybuchową atmosferę wśród sfrustrowanej młodej czarnej większości. W sierpniu Zuma przetrwał ósme już wotum nieufności, ale dwóch lat do końca kadencji może nie przetrwać.