Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Koniec budżetowego paraliżu w USA. Na razie do 7 lutego

Amerykanie nie chcą, by Kongres tak bardzo troszczył się o nielegalnych imigrantów. Amerykanie nie chcą, by Kongres tak bardzo troszczył się o nielegalnych imigrantów. Joshua Roberts / Forum
Z sondaży wynikało, że „zamknięcie rządu” nie jest popularne w społeczeństwie i obie partie jednakowo zapłaciłyby w tegorocznych wyborach, gdyby się przeciągało.

Amerykańscy republikanie i demokraci znowu nie mogli się dogadać w sprawie budżetu, co po raz trzeci w obecnej dekadzie doprowadziło do tzw. government shutdown, czyli zastopowania pracy rządu, a ściślej wstrzymania wypłat pensji dla setek tysięcy pracowników administracji federalnej. Tym razem jednak na krótko, tylko przez trzy dni, bo w poniedziałek obie strony w końcu osiągnęły kompromis i Senat uchwalił prowizorium budżetowe, bez którego urzędnikom rządowym groził dłuższy bezpłatny urlop.

Demokraci przeciwko cięciom w budżecie

Demokraci tradycyjnie sprzeciwiają się republikańskim cięciom wydatków na cele społeczne, ale tym razem główną kością niezgody był problem imigracji. Demokraci domagali się, by w zamian za odblokowanie budżetu prezydent Trump i republikanie zobowiązali się do uchwalenia ustawy pozwalającej na trwałe pozostanie w USA 700 tysiącom tzw. Dreamers (Marzycieli), czyli nielegalnych imigrantom, którzy przybyli do Ameryki jako dzieci przeprowadzone przez zieloną granicę przez swych rodziców, wychowali się w USA i często nawet nie pamiętają swej dawnej ojczyzny.

Przed deportacją uchroniły ich dekrety prezydenta Obamy, tzw. program DACA, które Trump odwołał. Ostatnio jednak prezydent zasugerował, że gotów byłby na ustępstwa w tej sprawie, jeżeli demokraci, z kolei, przystaną na koncesje w innych kwestiach imigracyjnych, jak sfinansowanie budowy ulubionego muru na granicy z Meksykiem, likwidacja loterii wizowej i położenie kresu imigracji na zasadzie łączenia rodzin, która otwiera granice USA milionom biednych i niewykształconych przybyszów z Ameryki Łacińskiej, i zastąpienie jej imigracją według kryteriów wykształcenia i kwalifikacji.

Demokraci grali ostro, zachęceni niskimi notowaniami Trumpa w sondażach. Żądanie trwałego rozwiązania kwestii „Dreamersów” jest uzasadnione i republikanie mogliby się zgodzić na ich pozostanie w USA, chociaż są pod presją silnego w partii skrzydła natywistów, którzy wynieśli Trumpa do władzy. Ci ostatni domagają się bardziej radykalnych posunięć i drastycznego ograniczenia imigracji w ogóle, także legalnej. Dlaczego więc demokraci ostatecznie ustąpili, rezygnując z wiązania sprawy DACA z budżetem? Z sondaży wynikało, że „zamknięcie rządu” nie jest popularne w społeczeństwie i obie partie jednakowo zapłaciłyby w tegorocznych wyborach, gdyby się przeciągało. Ale okazało się również, że Amerykanie nie chcą, by Kongres tak bardzo troszczył się o nielegalnych imigrantów, że prowadzi to do nieuchwalenia budżetu i wstrzymywania wypłat pensji milionom obywateli USA zatrudnionym w federalnej administracji.

Demokraci w porę zorientowali się, że nie warto na razie kruszyć kopii o Dreamersów, tym bardziej że sugestie Trumpa, iż może ustąpić w tej sprawie, nie muszą być wiarygodne. Temat musi podjąć teraz Izba Reprezentantów, więc konflikt nie jest jeszcze zakończony, tym bardziej że prowizorium budżetowe Senat uchwalił tylko do 7 lutego. Nie wiadomo, do jakiego porozumienia w kwestiach imigracji ostatecznie dojdzie. Ultrasi w GOP nie godzą się na „amnestię” dla nielegalnych imigrantów. Sam Trump nie wydaje się dokładnie wiedzieć, czego chce. W czasie krótkiego „zamknięcia rządu” ani razu nie zabrał głosu.

Wydaje się jednak, że związanie imigracji z budżetem jest ryzykowną taktyką i demokraci nie mogą przesadzać z obroną otwartych granic, gdyż może ich to sporo kosztować w tegorocznych wyborach.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną