Zmieniający się klimat powoduje, że coraz trudniej jest zorganizować zimowe igrzyska.
Z badań przeprowadzonych przez zespół naukowców z Uniwersytetu Waterloo wynika, że tylko 13 z 21 miast gospodarzy zimowych igrzysk (zestawienie bierze pod uwagę też tegoroczny południowokoreański Pjongczang i chiński Pekin, który ma być gospodarzem w 2022 r.) w połowie obecnego wieku mogłaby jeszcze przygotować podobną imprezę. W pozostałych miejscach nie będzie już wystarczająco zimno, a o prawdziwym śniegu będzie można już tylko pomarzyć. Najgorsza pod tym względem sytuacja będzie w Soczi, które gościło olimpiadę w 2014 r., niemieckim Garmisch-Partenkirchen (1936 r.) i kanadyjskim Vancouver (2010 r.). A m.in. norweskie Oslo, francuskie Chamonix i Grenoble, austriacki Innsbruck czy włoski Turyn, musiałby nie tylko wyłożyć olbrzymie sumy na zapewnienie śniegu, ale też przenieść część konkurencji do zamkniętych i specjalnie przygotowanych pomieszczeń, co np. przy meczu hokejowym jest wykonalne, ale już przy 50-kilometrowym biegu narciarskim nie bardzo.
Cztery lata temu w Soczi zaczęto gromadzić śnieg na długo przed olimpiadą, a potem jeszcze przechowywano go pod specjalnymi termoizolacyjnymi pokrywami. A w 2010 r. olimpiada w Vancouver odbyła się przy plusowej temperaturze. Organizatorzy musieli ułożyć na stokach narciarskich bele słomy, które potem pokrywali mieszanką sztucznego i naturalnego śniegu, zwiezionego z wyższych partii gór. Przy czym i tak ciągle słychać było skargi na słabe i nierównomierne naśnieżenie. A część sportowców uważała, że takie warunki są niebezpieczne i sprzyjają nieuczciwej konkurencji.