Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Migracyjny skandal na Wyspach. Kto za niego odpowie?

Amber Rudd Amber Rudd Simon Dawson / Forum
Skandal wokół polityki migracyjnej nie tylko zatopił brytyjską minister spraw wewnętrznych Amber Rudd, ale poważnie zaszkodzi też premier Theresie May.

Poszło o imigrantów, a właściwie o politykę z nimi związaną i próbę zmniejszenia statystyk, tak żeby rocznie do Wielkiej Brytanii nie trafiało więcej niż 100 tys. osób. Zobowiązanie to ponad trzy lata temu podjęła Theresa May, jeszcze jako minister spraw wewnętrznych, a jej następczyni Amber Rudd tylko kontynuowała politykę usuwania imigrantów i tworzenia wrogiego wobec nich środowiska.

Polityka Wielkiej Brytanii uderzyła w imigrantów z Karaibów

Sprawa mocno dotknęła m.in. tzw. pokolenie Windrush, czyli imigrantów z Karaibów, którzy przybyli na Wyspy w latach 1948–71, często wpisani do paszportów rodziców. Ludzie ci mieszkali w Wielkiej Brytanii prawie całe życie i nigdy nie mieli problemów z potwierdzeniem swojego statusu. Tym bardziej że zgodnie z przyjętą w 1971 roku ustawą migracyjną wszyscy obywatele Wspólnoty Narodów mieszkający w kraju otrzymali bezterminowe prawo rezydencji.

Wrogość wobec imigrantów zaczęła się już za rządów Davida Camerona, który po wygranej w 2010 roku zaczął radykalizować brytyjską politykę migracyjną. Pierwsze reformy w przepisach prawa imigracyjnego dotyczyły ludzi, którzy przyjeżdżali na Wyspy za pracą. Rząd Camerona wprowadził roczny limit wydawanych wiz dla imigrantów spoza Unii. Ograniczono ściąganie na Wyspy rodzin migrantów i zwiększono kontrolę nad całym systemem.

Czytaj także: Jak emigracja zmieniła Polaków?

Polityczna broń: granie strachem przed imigrantami

Już wtedy granie migrantami i strachem przed nimi stało się doskonałym elementem politycznej strategii. Główny Inspektor ds. Granic i Imigracji – jak wynika z ostatnich doniesień „Guardiana” – sugerował, że już w grudniu 2015 roku urzędnicy ministerstwa spraw wewnętrznych (premierem był wówczas David Cameron, a ministrem spraw wewnętrznych Theresa May) przyjęli cel doprowadzenia do co najmniej 12 tys. „dobrowolnych deportacji”.

„Guardian” przez ostatnie pół roku opisywał historie imigrantów, którzy ze względu na błędy administracyjne i decyzje podjęte właśnie za czasów Theresy May mają dzisiaj kłopoty z dostępem do publicznej opieki medycznej, otwarciem konta w banku, utrzymaniem prawa jazdy. Albo nawet grozi im deportacja. Jednak skandal wybuchł dopiero w tym tygodniu. Dopiero teraz ruszyła lawina oskarżeń.

Czytaj także: Wielka Brytania. Mieszanka kultur i narodowości

Dymisja Amber Rudd na nic się zdała

A najbardziej atmosfera zgęstniała po zeznaniach minister spraw wewnętrznych Amber Rudd, która przy okazji pierwszych wystąpień przed brytyjskimi posłami szła w zaparte i utrzymywała, że wroga polityka wobec imigrantów w ogóle nie istnieje, że rząd nie miał zamiaru nikogo zmuszać do deportacji, nie chciał nikogo usuwać z kraju ani żonglować ludzkimi losami pod dyktando statystyk i rządowych zobowiązań.

Trudno było w te opowieści uwierzyć. Tym bardziej że każdego dnia do mediów wyciekały kolejne służbowe notatki albo inne rewelacje, świadczące nie tylko o nieuczciwości pani minister, ale przede wszystkim o tym, że cel zmniejszonej migracji na pewno został wyznaczony. I nie pomogły dymisja Amber Rudd i postawienie na jej miejscu Sajida Javida, którego rodzice przybyli na Wyspy w latach 60. z Pakistanu.

Czytaj także: Jak Polacy podbijali Wielką Brytanię. Historia miłości

Ludzka tarcza: nowy minister spraw wewnętrznych

Wybór Javida, który sam stwierdził, że obecny problem mógłby równie dobrze dotyczyć jego rodziców, wujka czy jego, był bardzo dobrym zagraniem pani premier. Jednak już teraz pojawiają się w mediach ostrzeżenia, że nowy minister spraw wewnętrznych nie może być kolejną ludzką tarczą chroniącą panią premier, i że Theresa May sama wreszcie powinna wziąć odpowiedzialność za kryzys, który stworzyła.

Ograniczenie migracji było celem politycznym, niezapisanym w ustawie, ale Theresa May z uporem trzymała się tego celu, mimo ostrej krytyki, zarówno jeśli chodzi o wykonanie, jak i wpływ na całe społeczeństwo.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama