Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Stormy Daniels i kolejne kłamstwo Trumpa

Gwiazda porno Stormy Daniels (Stephanie Clifford) Gwiazda porno Stormy Daniels (Stephanie Clifford) Lucas Jackson / Forum
Problemy z gwiazdą porno pogłębiają problemy prezydenta USA. A w tle majaczy groźba wezwania Donalda Trumpa do zeznań pod przysięgą przed specjalnym prokuratorem.

Tabloidowa telenowela pod tytułem „Prezydent i gwiazda porno” nie przestaje zadziwiać, a główne role zaczynają w niej grać postacie znane z chwalebnych niegdyś dokonań. Gwiazdą najnowszego odcinka jest Rudy Giuliani, były burmistrz Nowego Jorku o niekwestionowanych zasługach dla tego miasta. W ostatnich latach związał się z Donaldem Trumpem, a miesiąc temu został jego osobistym radcą prawnym.

Czytaj też: Czy demokracja w USA jest na zakręcie

Milczenie Stormy Daniels za 130 tysięcy. Ale nieobowiązkowe?

Newsem mijającego tygodnia stał się wywiad telewizyjny Giulianiego, w którym ujawnił on, że prezydent zwrócił osławione 130 tys. dol. swemu adwokatowi Michaelowi Cohenowi. Adwokat wypłacił wcześniej te pieniądze występującej pod pseudonimem Stormy Daniels aktorce filmów dla dorosłych, by milczała o swoim jednorazowym seksie z Trumpem w 2006 roku.

Daniels chciała opowiedzieć o tym ze szczegółami kilka tygodni przed wyborami prezydenckimi w 2016 roku. Rewelacje pani Daniels wzmocniłyby wiarygodność oskarżeń innych kobiet, które zarzucały Trumpowi molestowanie i napaści seksualne, więc kandydat musiał ją uciszyć.

Miesiąc temu Daniels na dobre przerwała milczenie o schadzce z Trumpem, twierdząc, że umowa dotycząca jej milczenia jest nieważna, gdyż brakuje na niej jego podpisu. Cohen oświadczył wówczas, że wypłacił jej 130 tys. dol. z własnej kieszeni, bez wiedzy prezydenta. Ten zaś, zapytany przez dziennikarzy, czy wiedział o przekupieniu pornogwiazdy, odpowiedział, że nie.

Rudy Giuliani tłumaczy Donalda Trumpa. Mętnie

Teraz wypowiedź Giulianiego bezpośrednio przeczy wypowiedzi prezydenta. Były burmistrz Nowego Jorku mętnie tłumaczy, że Trump najprawdopodobniej dobrze nie wiedział, na czym polega jego dług wobec Cohena – był przecież zajęty innymi kwestiami. A spraw, o których nie chciał, by opinia publiczna usłyszała, było tak wiele...

Może to i prawda, ale kiedy media pytały go o zwrot długu dla swego adwokata, Trump musiał przecież przypomnieć sobie, o co chodzi, a więc zdawał sobie sprawę z tego, że po prostu kłamie.

W tle wraca impeachment

Dlaczego Giuliani ujawnił, że Trump zwrócił Cohenowi feralny dług? Najprawdopodobniej po to, aby odsunąć od siebie groźbę potraktowania owych 130 tys. dol. jako nielegalnej donacji na jego kampanię prezydencką. Byłaby to wpłata grubo powyżej limitu datku od indywidualnego donatora (3 tys. dol.), w dodatku nieujawniona, a przecież dokonano jej po to, aby ułatwić Trumpowi wygranie wyborów.

Przy okazji prezydenta przyłapano na kolejnym kłamstwie. Niby nic nowego, zdążyliśmy się już do tego przyzwyczaić, a jego fanom specjalnie to nie przeszkadza. Ale pokrętne relacje Trumpa z prawdą tłumaczą, dlaczego jego adwokaci gorączkowo uwijają się ostatnio, aby prokurator specjalny Robert Mueller nie wezwał prezydenta do złożenia zeznań.

Mueller prowadzi sprawę rosyjskich kontaktów trumpistów i ich domniemanej „zmowy” z rosyjskimi agentami, którzy w kampanii 2016 roku pogrążyli Hillary Clinton. Prawnicy w Białym Domu nie wiedzą, co dokładnie wie już Mueller, a skłonność prezydenta do kłamstw może go zgubić.

Jeżeli prokurator w trakcie zeznań przyłapie Trumpa na mówieniu nieprawdy, będzie miał powód, by oskarżyć go o krzywoprzysięstwo. A to jest już przestępstwo spełniające kryteria „poważnych zbrodni i wykroczeń”, które stanowią podstawę do wszczęcia procedury impeachmentu, czyli usunięcia prezydenta z urzędu.

Czytaj także: Trump pójdzie drogą Nixona i zwolni prokuratora specjalnego Roberta Muellera?

Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama