Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Naukowiec na terenie podminowanym. Odszedł Richard Pipes

Richard Pipes (1923–2018) Richard Pipes (1923–2018) Adam Jagielak / East News
Były doradca prezydenta USA był jednym z najwybitniejszych – w skali światowej – znawców Rosji.

Niełatwo przedstawić czytelnikowi zmarłego właśnie w Ameryce Richarda Pipesa, profesora historii, rusoznawcę, publicystę i doradcę amerykańskiego prezydenta do spraw Rosji. Jego życiorys jest co najmniej nietypowy. Pochodził z żydowskiej rodziny z Cieszyna, dzieciństwo i młodość spędził w Warszawie, lecz dzięki przenikliwości i przedsiębiorczości ojca, nawiasem mówiąc dawnego legionisty, zdołał już po wybuchu wojny w 1939 roku wydostać się z zaatakowanej przez Niemców Polski. Bardzo zdolny, zrobił doktorat na prestiżowym amerykańskim Uniwersytecie Harvarda i przez prawie 40 lat wykładał tam historię. Był autorem kilkudziesięciu znanych prac historycznych.

Doradca prezydenta Reagana

Naukowe podejście do sowieckiej Rosji znalazło w jego życiu wyraz bardzo konkretny: podczas zimnej wojny, od 1976 roku, przewodził zorganizowanej przez amerykański wywiad grupie analityków oceniających potencjał strategiczny, w tym militarny ZSRR. Dyrektorem CIA był wówczas George H.W. Bush, późniejszy prezydent USA. Pipes twierdził, że ów zespół wywiadowczy poprawił amerykańskie oceny zagrożenia Zachodu ze strony ZSRR, wskazując, iż przeciwnik USA jest silniejszy i agresywniejszy, niż sądzono.

W szczególnie trudnych dla Polski latach 1981–82 doradzał – w polityce wschodniej – prezydentowi Ronaldowi Reaganowi. Polak z żydowskiej rodziny doradzający amerykańskiemu prezydentowi w sprawie Rosji? Nic dziwnego, że narażał się na ostry atak naukowców i intelektualistów mu nieprzychylnych, na przykład Aleksander Sołżenicyn oskarżał go o „polską [a więc błędną z zasady] perspektywę” w ocenach Rosji. Sam Pipes napisał: „Jako człowiekowi urodzonemu w państwie sąsiadującym z Rosją zostały mi oszczędzone romantyczne złudzenia na temat owego wielkiego kraju, tak powszechne wśród ludzi, którzy mieszkają odeń o tysiące mil”.

Reklama